„Krwawe gody” Federico Garcii Lorki w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Pisze Krzysztof Krzak W Teatrze dla Wszystkich.
„Krwawe gody” wraz z „Yermą” i „Domem Bernardy Alba” tworzą tak zwaną trylogię andaluzyjską i należą do szczególnie znanych utworów Federica Garcii Lorki, jednego z najbardziej wybitnych hiszpańskich poetów i dramaturgów przełomu XIX i XX wieku. Wystawione po raz pierwszy w madryckim Teatrze Beatriz w 1933 roku na sceny polskie trafiły w piętnaście lat później wyreżyserowane przez Józefa Wyszomirskiego z zespołem Teatru Wojska Polskiego, z udziałem m.in. Hanny Skarżanki, Ryszardy Hanin, Kazimierza Dejmka. Najnowsza realizacja „Krwawych godów” to spektakl Kuby Kowalskiego w Teatrze Żeromskiego w Kielcach (premiera: 13 kwietnia 2024 r.).
Kuba Kowalski nie sięgnął po najbardziej bodaj znane tłumaczenie sztuki Lorki autorstwa Mieczysława Jastruna, lecz wykorzystał przekład Małgorzaty Maciejewskiej, dramaturżki i dramatopisarki wyróżnionej ostatnimi laty za adaptację „Jak być kochaną” w Teatrze Narodowym w Warszawie i nagrodzonej I nagrodą w konkursie dramatopisarskim im. Tadeusza Różewicza za sztukę „Feblik”. Maciejewska podjęła się także adaptacji „Krwawych godów” w kieleckim teatrze.
O czym są „Krwawe gody”? Odpowiedź na to pytanie jest najbanalniejsza z banalnych: o miłości, czystej, niewinnej zestawionej dychotomicznie z tą zakazaną przez środowiska konserwatywne, pełną emocji, wiodącej do nieszczęścia. Także tej, która nie mieści się w normach społecznych. Inspiracją dla Lorki była wiadomość o zbrodni w dniu wesela znaleziona przez niego w jednym z dzienników. Narzeczona (w kieleckim spektaklu: Panna Młoda) przygotowuje się do ślubu z Narzeczonym (Panem Młodym). Wśród gości na ślubno–weselnej ceremonii znajduje się dawna miłość kobiety, Leonardo, mąż Żony, która oczekuje ich drugiego dziecka. On sam zaś pochodzi z rodziny, która winna jest śmierci ojca i brata obecnego narzeczonego bohaterki. Podczas wesela panna młoda znika wraz z Leonardo, o czym weselników informuje jego małżonka. Pan Młody rusza w pościg za zbiegłymi kochankami. Poranek przynosi wieść o śmierci obu mężczyzn.
W tę historię Małgorzata Maciejewska zgrabnie wplotła opowieść o ostatnich dniach bliskiej relacji Lorki i Luisa Rosalesa, także poety, osadzając ją w ponurych realiach wojny domowej w Hiszpanii. To jej przywódcy kreowali przemocowo ideał prawdziwego mężczyzny, w którym absolutnie nie mieścił się homoseksualny związek z innym mężczyzną. Ta paralelna historia wywiera równie wstrząsające wrażenie, jak historia opowiedziana w dramacie Lorki. Tym bardziej, że też kończy się śmiercią autora „Krwawych godów” za to, że kochał inaczej niż życzyła sobie tego nacjonalistyczno–faszystowska Falanga. Miłość Federica i Luisa została pokazana wyraziście, ale bez śladu wulgarności. Doskonale relację tę oddali Andrzej Plata i Wojciech Niemczyk, którzy grają jednocześnie role Pana Młodego i Leonarda. Dzięki ich kreacjom spektakl przyjmuje słodko–gorzki wyraz, bowiem pokazuje, że nawet wielka przyjaźń nie potrafi w określonych okolicznościach ochronić przed najgorszym.
„Krwawe gody” Kuby Kowalskiego w Teatrze Żeromskiego w Kielcach to przedstawienie niezwykle mocne i kompletne tak pod względem dramaturgicznym, jak i sposobu artystycznego przekazu. Nie ma w nim elementów, które byłyby słabe czy niedopracowane. Wszystkie tworzą spójną całość, choć wymagają pewnego wyrobienia ze strony widza, pozwalającego prawidłowo je odebrać i zrozumieć. Ascetyczna do granic scenografia Maksa Maca i jegoż stylizowane, choć nie odnoszące się do konkretnej epoki kostiumy nadają widowisku uniwersalności; wyrafinowana choreografia Krystiana Łysonia perfekcyjnie wykonana przez aktorów i trudny ruch sceniczny wymagający od nich nie lada kondycji fizycznej budzą zachwyt i uznanie; współgrająca z emocjami bohaterów muzyka wykonywana na żywo przez Kamila Patera tworzy pospołu ze światłami (Damian Pawella) niesamowity nastrój spektaklu. Każda rola w kieleckich „Krwawych godach” jest ważna i zagrana na swój sposób po mistrzowsku. Rozdartą pomiędzy prawdziwym uczuciem a powinnością sprostania obowiązującym zasadom Panną Młodą jest Klaudia Janas, która świetnie pokazuje wewnętrzny konflikt trawiący jej bohaterkę; z kolei Joanna Kasperek tworzy poruszającą kreację matki pana młodego, kobiety silnej, trochę despotycznej, ale kochającej syna; Dawid Żłobiński każde z trzech wcieleń (Alonso, Ojciec, Księżyc) buduje innymi środkami wyrazu, tak samo jak Beata Pszeniczna grająca Sąsiadkę, Służącą i Żebraczkę, a Anna Antoniewicz wiarygodnie i przejmująco pokazuje dramat odrzuconej Żony; intrygują Mateusz Bernacik i Kuba Golla w rolach braci Luisa, członków Falangi, a także postaci określonych w programie teatralnym jako Grabarz 1 i Grabarz 2, a przypominających istoty fatalne wzięte z tragedii greckich, mających przemożny wpływ na losy bohaterów. O Andrzeju Placie i Wojciechu Niemczyku była już mowa powyżej. Ich kunszt aktorski można w pełni podziwiać, zachowując intymność odbioru, dzięki pomysłowemu zastosowaniu sceny obrotowej otoczonej z trzech stron przez publiczność siedzącą na specjalnych podestach na scenie, co powoduje, że aktorzy są dosłownie na wyciągnięcie ręki.
To wyrafinowane przedstawienie warto zobaczyć i przeżyć, odsuwając na bok ideologiczne nastawienie i osobiste przekonania na drażliwe, zdaniem niektórych, sprawy. I spróbować wzbudzić w sobie refleksję w tym względzie. A przy okazji docenić artyzm.