„Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)” Pavola Rankova w reż. Tomasza Gawrona w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
Zwykle minione stulecie oglądamy w oparciu o doświadczenia polskie. Jest to obraz sfokusowany na narodowej traumie, społeczeństwa od zarania poddawanego opresjom, gnębionego Chrystusa narodów. Jakże inny, choć nie tak odległy, obraz XX wieku można zobaczyć w najnowszej premierze Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie. Spektakl „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)” w reżyserii Tomasza Gawrona, to adaptacja powieści pochodzącego ze Słowacji Pavola Rankova.
Jej bohaterami jest trójka przyjaciół pochodzących z Levic, miasta zlokalizowanego w pobliżu granicy z Węgrami. Jest rok 1938, koszmarny czas wojny ma dopiero nadejść. Na razie jest beztrosko, dorastający nastolatkowie niczym nie różnią się od siebie za wyjątkiem pochodzenia – Peter (Tomasz Wiśniewski) jest Węgrem, Jan (Adam Herich) Czechem, a Gabriel (Filip Kowalczyk) Żydem – choć to zupełnie nie wpływa na ich relację. Są dobrymi kumplami, zadurzonymi w jednej dziewczynie – Marii (Anna Zachciał). Kto będzie mógł jako pierwszy ubiegać się o jej uwagę, ma zadecydować wygrana w wyścigu pływackim, który o mało co nie kończy się tragedią – zawzięty Gabriel bliski jest utonięcia. Dzieciństwo nagle się urywa, wybucha wojna, a jej chaos i brutalna codzienność powodują szybkie dorastanie. W czasie zawieruchy wojennej chłopcy tracą ze sobą kontakt, jednak nie zapominają o przyjaźni i fascynacji Marią. Kiedy świat zacznie wracać na spokojne wody i w pocie czoła odbuduje się to, co zostało zniszczone, bohaterowie wracają do Levic, które już nie są tym samym miastem. Represje w stosunku do Żydów się utrzymują, do władzy dochodzą komuniści. Przyjaźń trwa, z biegiem lat zmienia się tylko konfiguracja związków. Początkowo Maria jest z Peterem, ale przez jego nadużywanie alkoholu para się rozstaje. Później to Jan cieszy się związkiem z Marią, jednak zastraszony wpływem bezpieki emigruje, pozostawiając kobietę w ciąży. Wówczas to Gabriel stara się wkraść w łaski Marii, traktując jej córkę jak własną, choć kobieta jako gorliwa katoliczka nie chce się z nim związać – bo co powiedzą ludzie.
Gawron adaptując powieść Rankova skupił się na motywie rozstań i powrotów. Łączy je zawodami pływackimi coraz bardziej dojrzałych mężczyzn. Niestety tak budowana narracja nuży, jest krzywdząca dla warstwy historycznej tekstu. Tło wydarzeń związanych z trójka przyjaciół wydaje się niezwykle ciekawe, gdyż pokazuje XX wiek z innej perspektywy, niż przedstawia się to zwykle w Polsce. Słowackie realia uzmysławiają, że wojenne piętno wpłynęło także na nasze podwórko. Multikulturalny świat otwarty na różne wyznania i nacje żyjące do tej pory obok siebie, ustąpił uprzedzeniom, dążeniu do budowania silnie monolitycznego społeczeństwa opartego na doktrynach komunizmu. Ucierpieli zwykli ludzie, tacy jak Maria, Peter, Jan i Gabriel. W ich przypadku polityka dotkliwie determinowała osobiste losy, powodowała, że ich wybory niosły za sobą poważne konsekwencje, a nawet represje.
Mocną stroną tarnowskiej premiery jest scenografia Krystiana Szymczaka. Scenę obudowują ściany wyłożone białymi kaflami, tworząc ascetyczną przestrzeń basenu miejskiego, która odrobinę przypomina laboratoryjną scenerię. Sugerować to może sytuację zwierząt poddawanych badaniom. W tym przypadku testowani są ludzie, a badaczami stali się rządzący, którzy na każdym kroku pragną kontrolować obywatela, podejmować za niego decyzje. Nie brzmi to podobnie do planów polskiego rządu w kwestii rejestracji ciąż? Jak wynika ze „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)”, tak dotkliwa kontrola nigdy nie prowadzi do dobrych efektów, warto o tym pamiętać.
Białe kafle zostały też wykorzystane jako ekran do wyświetlania animacji Mateusza Świderskiego i Pawła Szkotaka. Bardzo pozytywnie zaskakuje scena, kiedy za sprawą projekcji ściany się rozpadają. I z zaskoczeń byłoby to tyle, gdyż ilość wątków umieszczonych w spektaklu powoduje takie zagęszczenie akcji, że czasem nie wiadomo już, w którym momencie historii się znajdujemy. Szkoda, bo mogło wyjść całkiem udane przedstawienie o zawiłym XX wieku, postrzeganym z oryginalnej perspektywy. Co się chwali, to sprytny sposób wykorzystania zaledwie sześcioosobowej obsady, która nadzwyczaj dobrze wciela się w różne role. Szczególnie wykazali się w kreowaniu wielu postaci Matylda Baczyńska i Ireneusz Pastuszak.
Niech ta uniwersalna historia trójki przyjaciół stanie się przestrogą, że nadmierne dopasowywanie się do ogółu, przy zatracaniu tego co wyjątkowe, doprowadza do wewnętrznej destrukcji, co ma bezpośrednie przełożenie na życie. Pamiętajmy, że to, co stało się 1 września 1939 roku, mogło stać się później jeszcze nie raz, burząc czyjś skrzętnie budowany świat, spokój i przyjaźń.
Pavol Rankov
„Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)”
przekład: Tomasz Grabiński
reżyseria i adaptacja tekstu: Tomasz Gawron
Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie, premiera 19 listopada 2021
występują: Matylda Baczyńska, Anna Zachciał, Adam Herich, Filip Kowalczyk, Ireneusz Pastuszak, Tomasz Wiśniewski
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.