O książce „Zofia Czerwińska. Całuję prawe oczko misia Rysia” Ryszarda Abrahama wydanej przez Wydawnictwo Emocje Plus Minus pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.
Internet, a ściślej – media społecznościowe, bombardują reklamą książki Zofia Czerwińska. Całuję prawe oczko misia Rysia autorstwa Ryszarda Abrahama. Momentami aż strach otworzyć lodówkę, by nie wyskoczyła z niej zielona okładka ze zdjęciem aktorki, wykonanym przez Krzysztofa Wellmana. Nie żebym się czepiał – doskonale rozumiem nieubłagane prawa rządzące wszechpotężnym światem marketingu – po prostu stwierdzam fakty.
Książka poświęcona Zofii Czerwińskiej to już czwarta tego typu publikacja Abrahama. Wcześniej pisał o Janie Himilsbachu, Zdzisławie Maklakiewiczu i Krystynie Feldman (według mnie – najlepsza z dotychczasowych). Bohaterów tych łączy nie tylko rozpoznawalność wynikająca z kultowych ról filmowych i serialowych, lecz także życiorysy pełne barwnych, towarzyskich i nierzadko anegdotycznych epizodów.
Zofia Czerwińska, choć zagrała w ponad 150 filmach i serialach, zapamiętana została głównie z trzech ról: Zosi Nowosielskiej w Czterdziestolatku, Ireny w Misiu oraz Zofii Balcerkowej w Alternatywy 4. Można też wspomnieć o Malinowskiej z Świata według Kiepskich, którą grała niemal do końca życia. W każdej z tych ról wypowiadała kwestię, która na stałe weszła do języka potocznego. Jedna z nich trafiła do tytułu książki wydanej przez Emocje Plus Minus. Osobiście sądzę, że lepszym wyborem byłby któryś z autorskich, błyskotliwych bon motów, z których aktorka słynęła – zresztą ich zestawienie znajdziemy w końcowej części książki.
Koncepcja tej pierwszej biografii Zofii Czerwińskiej – jak głosi jedno z reklamowych haseł – nie odbiega od schematu znanego z poprzednich publikacji autora. To krótkie rozdziały, z których każdy to osobna, często zabawna anegdota z życia aktorki, zaczerpnięta z jej medialnych wypowiedzi lub pozyskana przez autora od znajomych i przyjaciół Czerwińskiej (m.in. Mariusz Szczygieł, Joanna Kurowska, Mateusz Banasiuk). Wiele z tych historii czytelnicy mogą kojarzyć z kolorowej prasy i portali plotkarskich. Na uznanie zasługuje jednak fakt, że autor dotarł również do kilku mniej znanych epizodów z życia zawodowego i prywatnego artystki – takich jak nieodebrany dyplom ukończenia szkoły aktorskiej czy kulisy nieudanej operacji plastycznej.
Dużą wartością książki jest pokazanie Zofii Czerwińskiej jako osoby obdarzonej ogromną inteligencją, błyskotliwością, poczuciem humoru i dystansem – także wobec siebie – ale również jako człowieka, dla którego nie do przecenienia wartość stanowiły przyjaźń i lojalność. To, moim zdaniem, tym bardziej uzasadnia docenienie Zofii Czerwińskiej stworzeniem książki o niej, przed czym za życia aktorka stanowczo się wzbraniała (potentat w dystrybucji wydawnictw wszelakich docenił ją tym bardziej, sprzedając pozycję Zofia Czerwińska. Całuję prawe oczko misia Rysia po cenie wyższej niż okładkowa). Jeśli książka odniesie sukces i potrzebny będzie dodruk, to sugeruję poprawić błędne imię ojca aktorki (Mariana, nie Adama, jak podano na 35. stronie) i nazwisko aktora Ludwika Paka (nie Ptaka). Bo przewijającego się przez całą książkę infantylnego (choć zapewne w zamierzeniu autora dowcipnego) motywu psa Zofii Czerwińskiej, Dżeka, pewnie usunąć się nie da…
Ryszard Abraham, Zofia Czerwińska. Całuję prawe oczko misia Rysia, Emocje Plus Minus, Kraków 2025, s. 340