„Złote płyty” wg scen. i w reż. Mateusza Pakuły z Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu na XVII Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Spędziłem w Teatrze Słowackiego, gdzie spektakl był pokazywany w Krakowie na Boskiej Komedii, zupełnie miły wieczór. Rzecz niezobowiązująca, całkiem zabawna, znakomicie zagrana (prestiżowa nagroda aktorska BK dla Emose Uhumwangho, świetny Rafał Derkacz), takoż zaśpiewana i zatańczona, ale po wyjściu z teatru – jako że rzecz zwiewna – w całości właściwie ze mnie zwiała. W przeciwieństwie do poprzedniego spektaklu reżysera, Jak nie zabiłem swojego ojca…, może właśnie dlatego Złote Płyty powstały? - bo czy można robić teatr takiego ciężaru bez niezbędnej dla higieny umysłu - przerwy? Dodam jednak, że są również widzowie odnajdujący w tym spektaklu - oprócz esencji rozrywki - także zgoła humanistyczne (i najzupełniej poważne) refleksje nad kondycją ludzką.
Oglądamy przebieg zebrań, podczas nich słynny kosmolog Carl Sagan i jego współpracownicy mają wybrać materiały, które znajdą się na tytułowych płytach, które to płyty polecą w kosmos, by ew. być odczytane przez przedstawicieli obcych cywilizacji. A chodzi o takie artefakty, które przedstawią nas, ludzi, w możliwie najlepszym świetle.
Cóż, nie jest to zadanie proste, tym bardziej, że nie wszystkie pomysły naszej komisji przypadną NASA do gustu. Do tego pojawi się dość ekscentryczny wątek miłosny, który trochę wpłynie na poczynione przez komisję wybory. A całość ilustrowana jest wielkimi przebojami z lat 70-tych, które o dziwo zupełnie nie chcą się zestarzeć.