„Noce i dnie” w reż. Michała Siegoczyńskiego z Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu na 6. Kieleckim Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym. Pisze Marta Żelazowska na swoim koncie instagramowym.
Mam słabość do spektakli Michała Siegoczyńskiego. Lubię jego specyficzny humor i wizualny rozmach. Lubię tę świeżość i nieoczywistość w podejściu do tekstu, te jego popkulturowe filtry i klisze (znakomity dobór muzyki!), które nie tylko pozwalają na reinterpretację i uwspółcześnienie sensów, ale przede wszystkim wydobywają esencję problemu. Cenię jego umiejętność konstruowania spektaklu wielowarstwowego, a tym samym zaspokajającego potrzeby szerszego grona widzów. Niewielu reżyserów to potrafi.
„Noce i dnie” urzekły mnie monumentalnością formy przełamaną intymnością dramatu wewnętrznego postaci (wyeksponowanego dzięki pracy kamery). Skomplikowane relacje interpersonalne subtelnie splecione zostały z tłem hisotyczno–społecznym (przejmująca scena rozstrzelania).
Reżyser odważnie dekonstruuje klasyczną narrację, wydobywając z niej to, co najbardziej uniwersalne – tęsknotę za minionym czasem, miłość i niespełnienie. Barbara w interpretacji Julii Szczepańskiej jest postacią tragiczną, pogubioną, pełną sprzeczności. Staje się metaforą kobiecego poszukiwania własnego miejsca w świecie.