Widowisko, które przyciąga publiczność niczym miód pszczoły, wyznacza pewne kierunki, pełni rolę miernika, jednocześnie stanowiąc rodzaj podsumowania sytuacji w danej materii. Daje obraz tego, co się ludziom podoba, a co stopniowo osuwa w niebyt.
W poznańskiej prasie nawet w kontekście wydarzeń o charakterze kulturalnym i rozrywkowym zwracano niemałą uwagę na promocję rodzimych produkcji. Tak było chociażby z kinematografią, którą śledzono ochoczo i równie chętnie komentowano, podkreślając, że Polska nie ma się w tej dziedzinie czego wstydzić, bowiem mknie przed siebie, oferując coraz więcej i coraz lepszej jakości. Oczywiście miarą sukcesu były również wielkie, polskie osobowości, które w tym procesie uczestniczyły, przydając każdej realizacji nieco swojego gwiazdorskiego blasku. Nie oznacza to jednak, że poznaniakom obce były emocje towarzyszące oczekiwaniu na produkcje zagraniczne, przede wszystkim amerykańskie. I o nich często pisano, recenzowano je i reklamowano jako widowiska godne wypełnionych sal.