Oto dowiadujemy się z Gazety Wyborczej, iż słynny w świecie Śląski Teatr Tańca stanął nad przepaścią i wkrótce dokona wielkiego kroku naprzód. Czytam te słowa i wzbiera we mnie przerażająca myśl, czy idzie o jakiś dramatyczny spadek nakładów finansowych, a może spłonął któryś z budynków przez ów teatr użytkowanych? - pyta Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.
Otóż nie. Okazuje się, iż tragedię tę fundują nam bytomscy urzędnicy, którzy z zaskakującą wprost determinacją, ponad wszystko pragną, jak najszybciej, zorganizować konkurs na stanowisko dyrektora Śląskiego Teatru Tańca. Tak proszę państwa: Konkurs! Stało się, pomyślałem sobie przetarłszy oczy ze zdumienia. Niewypowiedziana radość spłynęła na mnie. Bytom w awangardzie miast chcących realizować idę transparentności i poszanowania procedur. Jak zwykle okazuje się jednak, że radość ta spłynęła nieco przedwcześnie. Bo oto dotychczasowy dyrektor pragnie procedury konkursowej za wszelką cenę uniknąć. Czy to wybujałe ambicje nie pozwalają Łumińskiemu wziąć udziału w otwartym konkursie, skoro jego wieloletni kontrakt wygasa? Jakaż to przedziwna myśl każe sądzić artyście, że nie ma w kulturze większego zła niż otwarta procedura konkursowa? Czy idzie o to, że konkurs zorganizować mają urzędnicy, którzy ostatnio zbyt częs