Jak wytłumaczyć dewastację instytucji, która dba o to, by polskie filmy, po pierwsze, przetrwały na najzwyklejszym materialnym poziomie, a po drugie, by były oglądane w najlepszej możliwej jakości i były szeroko dostępne? Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Miała być nowoczesna instytucja zajmująca się kulturą audiowizualną, są masowe odejścia i kryzys. Pracownicy podległej ministrowi Glińskiemu Filmoteki Narodowej - Instytutu Audiowizualnemu skarżą się, że pyta się ich w miejscu pracy o poglądy polityczne czy nawet stosunek do religii. Zwracają uwagę na toksyczną atmosferę pracy, a przede wszystkim – na paraliż instytucji, którą współtworzyli.
Już wcześniej polityka PiS-u doprowadziła do rezygnacji z ważnej części działalności dawnego Narodowego Instytutu Audiowizualnego (to właśnie z połączenia NInA i Filmoteki Narodowej przez ministra Glińskiego powstała FINA), chociażby tej przybliżającej szerokiej internetowej widowni nowy polski teatr.