„Supernova Live” Sandry Szwarc w reż. Tomasza Kaczorowskiego w Teatrze w Blokowisku. Pisze Agata Olszewska w portalu gdansk.pl.
W Teatrze w Blokowisku w zaspiańskiej Plamie - oddziale Gdańskiego Archipelagu Kultury, odbyła się prapremiera sztuki gdańskiej dramatopisarki Sandry Szwarc: „Supernova Live” w reżyserii Tomasza Kaczorowskiego. To zaskakujący, w całości rapowany spektakl, w którym zachwyca aktorka Anna Rau.
Dramatopisarka i teatrolożka Sandra Szwarc o swoim talencie nie musi nas już przekonywać. Absolwentka Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku w klasie fortepianu oraz wiedzy o teatrze Uniwersytetu Gdańskiego, dwukrotnie została finalistką Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej - za sztukę „Von Bingen. Historia prawdziwa” w 2015 roku, i za „Supernovę Live” rok później (sztukę wyróżniono Alternatywną Nagrodą Dramaturgiczną).
Pomimo stosunkowo młodego wieku autorka ta ma na swoim koncie znacznie więcej nagród i wyróżnień - doceniono m.in. jej debiut dramaturgiczny w Teatrze Polskiego Radia, a słuchowisko na podstawie dramatu „Von Bingen. Historia prawdziwa” w reżyserii Waldemara Modestowicza zdobyło Grand Prix konkursu radiowego na prestiżowym Festiwalu Dwa Teatry. Laury za swoje sztuki zdobyła też w II Konkursie Dramaturgicznym Strefy Kontaktu we Wrocławiu oraz w 24. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Sztuki Współczesnej.
Można więc było mieć prawie pewność, że wystawienie tekstu tej autorki na scenie Teatru w Blokowisku, działającym w gdańskiej Plamie, okaże się sukcesem. Rzeczywiście: „Supernova Live” to tekst świeży, napisany błyskotliwie i z lekkością, a przy tym zabawny i pełen dystansu. Zepsuć go, oczywiście mogła, reżyseria, ale Tomasz Kaczorowski słabszych inscenizacji offowych na swoim koncie raczej nie ma - bardzo udanie zrealizował choćby ostatnią premierę na Zaspie - „Smutek & Melancholię”, nie wspominając o jego poprzednich licznych dokonaniach. Tym samym mamy teatralny sukces - to z kilku ważnych powodów.
Po pierwsze, w „Supernovej...” ten trójmiejski reżyser teatralny i lalkowy ponownie ciekawie łączy środki teatru dramatycznego z elementami teatru formy, przeprowadzając nas przez wciągającą, kryminalną historię inspirowaną legendą Nowej Huty. Gęsta od zdarzeń i postaci akcja dzieje się w latach 40. i 50. XX wieku - w okresie ówczesnych przemian społeczno-politycznych powstaje nowe miasto pełne tajemnic, rzezimieszków i zbrodni. Śledztwo w sprawie jednej z nich prowadzi milicjant Twardowski, który podąża śladem m.in. pięknej Edyty.
W rolę narratora tej historii, a także wszystkich pozostałych postaci - a jest ich aż kilkanaście: Sandra Szwarc powołała do życia m.in. MC Osiedle, panią Leokadię z mięsnego, kelnerki, psa, czy wspomnianych Twardowskiego i Edytę, wciela się jedna aktorka - Anna Rau. Absolwentka białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Warszawie na co dzień związana z Państwowym Teatrem Lalki Tęcza w Słupsku, zachwyca charyzmą, talentem monodramowym i musicalowym. Nie tylko samodzielnie unosi kilkanaście postaci, ale to jak to czyni, robi wrażenie. Gęsty tekst sztuki przez ponad godzinę rapuje bez zająknięcia, ze zrozumieniem i wyczuciem. Do tego śpiewa, animuje przedmioty, wchodzi w interakcje z publicznością, zgrabnie porusza się między kilkoma planami, i wiele, wiele więcej. Kobieta orkiestra, którą zdecydowanie trzeba mieć na uwadze.
Ogromną rolę w spektaklu odgrywa też towarzysząca nam od początku aż do końca muzyka, do której Anna Rau rapuje nam historię Nowej Huty. Odpowiada za tę muzykę kompozytor filmowy i teatralny Miłosz Sienkiewicz. To kolejne nazwisko, które warto, abyśmy zapamiętali - muzyka Miłosza Sienkiewicza jest, gdy trzeba - energetyczna, innym razem bardziej nastrojowa, złowróżbna lub melancholijna. Stanowi świetny podkład do tekstu, a jednocześnie sama w sobie jest interesującym bytem.
„Supernova Live” to zdecydowanie bardzo, bardzo udana produkcja, przenosząca nas do mrocznego, ale i zabawnego świata, w którym tajemnicza zbrodnia, ukazana w niezwykle plastyczny sposób, zostaje odkryta, a po drodze odkryte zostają i niektóre sekrety Nowej Huty. Jest w tym kameralnym, niezależnym spektaklu to, czego zabrakło mi jednak w rapowanym spektaklu muzycznym „1989” - ogromnej, szeroko komentowanej produkcji Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Nowa premiera Teatru w Blokowisku ma spójną narrację, ciekawie prowadzoną opowieść od punktu A do punktu B (choć zdarzają się po drodze drobne, niedopracowane elementy), i rap z prawdziwego zdarzenia, niebędący jedynie chwytem marketingowym. Bardziej niż cukierkowy (choć imponujący i powszechnie dobrze oceniany) „1989”, „Supernova Live” przypomina nieoczywistą formalnie, mroczną filmową ekranizację „Innych Ludzi” Doroty Masłowskiej, w której smutna rzeczywistość szarych blokowisk pochłania nas i przytłacza swoją prawdziwością, a to wszystko w mocno artystycznych oparach.
Prawda, pomysł i znakomite aktorstwo. Czego chcieć więcej od teatru niezależnego? Chapeau bas, Teatrze w Blokowisku