W szkole teatralnej na akademiach ku czci rewolucji i w hołdzie nowym czasom wcielał się w rolę Majakowskiego. Była to kreacja pozbawiona słów, nieme dopełnienie patosu. Inni mówili wiersze, a student Swinarski, w cyklistówce skopiowanej z wizerunków poety, odtwarzał sławne spojrzenie Majakowskiego spode łba - dumne i chmurne. Skłonności do takiego spojrzenia miały zadecydować o przydziale roli - pisze Ryszard Jasnorzewski w Śląsku.
W Berlinie, do którego Konrad -w 1955 roku - pojechał na staż do teatru Brechta, pęknięcie świata było realne i widoczne gołym okiem. Stał co piąty dom. Katastrofa moralna dzieliła się na strefy, była zwyczajna i w niewielkim stopniu stołeczna. W liście do Barbary Witek, z którą wziął ślub rok przed wyjazdem do Berliner Ensemble, Konrad pisał: "Ludzie ubrani tak, jak u nas (...) twarze mętne - wciąż wydaje mi się, że jestem w Gliwicach". Podobno gdy stawił się po raz pierwszy u Brechta, w teatrze odbywało się właśnie zebranie partyjne. W kilkanaście lat później Konrad samodzielnie wyjaśniał Niemcom prawidła walki klas. W 1969 roku w Dusseldorfie reżyserował "Wszystko dobre, co się dobre kończy". Tłumaczył: "Jeżeli nie spojrzymy na wszystkie postaci tej sztuki z punktu widzenia istniejących stosunków społecznych, zagubimy ich powiązania. [...] Moim zdaniem, w ogóle nie można patrzeć na tę sztukę z punktu widzenia moralności, bez uw