Dla mnie jednak zostanie przede wszystkim Panią Chochłakow w „Braciach Karamazow” Dostojewskiego w reżyserii Lupy - pisze Łukasz Maciejewski w AICT Polska.
W trzy miesiące po Stanisławie Radwanie, odeszła Maria Zającówna-Radwan.
Aktorka Kantora, przez lata gwiazda „Piwnicy pod Baranami” – jej monolog poświęcony „Szałowi” Podkowińskiego to jeden z największych piwnicznych evergreenów.
W „Starym” – Wajda, Lupa, Grzegorzewski, Prus, Kutz. Jeszcze nie tak dawno gościnnie grała w „Bagateli” w „Między nami dobrze jest” Masłowskiej. I była świetna.
Dla mnie jednak zostanie przede wszystkim Panią Chochłakow w „Braciach Karamazow” Dostojewskiego w reżyserii Lupy.
Z fiatem 126p w głosie, przesterami i zadyszką spalinową, z gestykulacją ponadnormatywną, i w rękawiczkach bez palców ową gestykulację podkreślającymi.
Zdziwiona pani Chochłakow, śmieszna i podława, z „Mistrza i Małgorzaty” bardziej (w adaptacji tego tekstu w reżyserii Lupy zagrała również), niż z Dostojewskiego, ale to właśnie budowało ton genialnego spektaklu, było tego tonu spełnieniem.
I taką panią Marię zapamiętam. Nerwowy chichocik.