„Serce” Wiktora Bagińskiego i Martyny Wawrzyniak w reż. Wiktora Bagińskiego w TR Warszawa. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Inspirowane „Jądrem ciemności" („Heart of Darkness") Josepha Conrada „Serce" to kolejna w ostatnim czasie w polskim teatrze osobista, tożsamościowa wypowiedź. Reżyser i współtwórca (z Martyną Wawrzyniak) scenariusza Wiktor Bagiński, 28-letni Polak z nigeryjskimi korzeniami, wyrusza w podróż w poszukiwaniu ojca, którego nie zna. Jak to zwykle z takimi podróżami bywa, staje się ona konfrontacją z własnymi wyobrażeniami, ze stereotypami, strachami i z pytaniem, co zawdzięczamy rodzicom, co po nich dziedziczymy. Kontekst rasowy podnosi poprzeczkę i temperaturę tej wyprawy do jądra/serca tożsamości. Bagiński i jego bohaterowie odbywają ją w dwóch wymiarach. Pierwszy to sceny rozgrywane w klimacie niezależnych, sundance'owych filmów - niskobudżetowych komediodramatów rodzinnych opartych na świetnie napisanych dialogach. Rodzinna bliskość jest tu wybuchową mieszanką miłości i pretensji, bolesnej szczerości i przemilczeń, a w tle jest głęboko skrywana tajemnica. Wspaniale się w tej konwencji odnalazł aktorski kwartet: Dobromir Dymecki w roli czarnoskórego 18-, a potem 28-latka z Dzierżoniowa, Magdalena Kuta jako jego władcza i opiekuńcza matka, Jan Dravnel jako młodszy przyrodni brat i Aleksandra Popławska jako kenijska studentka psychologii, z którą bohater ma romans. Wymiar metaforyczny dokłada inspirowana Conradem, rozgrywana częściowo w formie projekcji wideo, konfrontacja głównego bohatera ze swoim „dziedzictwem". Razem tworzą przedstawienie nie tylko ważne i odważne, ale też do głębi poruszające.