Pewnie tam, gdzie jest teraz, spotka wreszcie tego swojego Szekspira i dowie się, kim jest naprawdę - tak zmarłego w środę profesora Jerzego Limona wspominała na antenie TOK FM Krystyna Janda.
Prof. Jerzy Limon zmarł w środę nad ranem w jednym z gdańskich szpitali, w wieku 70 lat. Przyczyną śmierci naukowca był koronawirus. Był anglistą, pisarzem, tłumaczem, twórcą i dyrektorem Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. - Byłam wielką admiratorką, a nawet wyznawczynią profesora. Znałam cały jego dorobek na temat teatru, książki. Ta wiadomość rano to był wielki szok - wspominała w TOK FM Krystyna Janda, aktorka i reżyserka teatralna.
Jak opowiadała Janda, prof. Limon poświęcił większość swojego życia na budowę Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku. - I on po nim zostanie, jako jego pomnik. Oprowadzał każdego z dumą po tym miejscu, nigdy nie szczędził czasu, żeby porozmawiać, wyjaśnić. Podziwiałam jego miłość do języka angielskiego, uwielbiałam patrzeć, jak on mówi w tym języku. Słowa traktował jako swoją religię związaną z Szekspirem. Pewnie tam, gdzie jest teraz, spotka wreszcie tego swojego Szekspira i dowie się, kim jest naprawdę - nie kryła wzruszenia gościni TOK FM.
Janda przypominała, że prof. Limon był też "nadzwyczajnym człowiekiem" w relacjach osobistych. - To poczucie taktu, kultura przyjaźni z ludźmi. Ten rodzaj umiejętności słuchania, rozmawiania. To było niespotykane i nie ma już wielu takich ludzi. Niezwykle szlachetny, a przy okazji mających tą dziecięcą naiwność w patrzeniu na sztukę, czy nawet ogólnie wyobraźnie. Profesor miał w tym wszystkim nieprawdopodobną pasję - wspominała Janda.