EN

5.06.2023, 15:13 Wersja do druku

Wzloty i upadki Thomasa Shelby'ego

„Peaky Blinders. The Redemption of Thomas Shelby" w choreogr. Benoita Swana Pouffera, zespołu Rambert, pokazy w Birmingham.

Wielka Brytania to tygiel kulturowy. Nie tylko w wymiarze społecznym, ale również oferty artystycznej. To siedlisko wielu kompanii tanecznych. Jedno z ważniejszych miejsc zajmuje zespół o rodowodzie powiązanym z Polską – Rambert. Związany z Marią Rambert, tancerką baletów rosyjskich, emigrantką I wojny, która osiadła na Wyspach i stworzyła własną szkołę oraz zespół baletowy. Początkowo pod nazwą Ballet Club, a następnie przybierając nazwisko twórczyni. Dziś to jedna z najbardziej rozpoznawalnych formacji w świecie tańca współczesnego, a na jej czele stoi od 2018 roku Benoit Swan Pouffer. Ten urodzony we Francji choreograf, część swojego zawodowego życia spędził w Stanach Zjednoczonych. W technice łączy dużą fizyczność z głęboką teatralizacją. Nie jest mu obce doświadczenie w show biznesie, bowiem przygotował kilka zdarzeń kabaretowych, musicali, programów telewizyjnych, a także współpracował z formacją Cirque du Soleil. Jego styl posiada siłę przyciągania szerokiego grona odbiorców. Ruch jest dynamiczny, skontrastowany, wymagający zarówno przygotowania klasycznego jak i świetnych umiejętności akrobatycznych oraz gimnastycznych. I można powiedzieć, że owe połączenie doboru tematu, spontanicznego wykonania oraz żywiołowej muzyki plasuje go w gronie najbardziej rozpoznawalnych artystów z własnym językiem tańca. Ale co ważniejsze trafia do szerokiej publiczności. Łączy wysoką sztukę z modelem powszechnego uczestnictwa w kulturze. Nie wyklucza, zachęca do współobecności. Ciekawe jest pewne doświadczenie z czasów amerykańskich, gdy na pierwszy pokaz jednej instalacji zostali zaproszeni blogerzy, a wyeliminowano zawodowych krytyków. Najważniejszy dla niego jest głos odbiorcy, widza, uczestnika. Tego, który przychodzi odczuwać i współuczestniczyć. A nie tylko oceniać i wystawiać noty.

Jego ostatnia praca łączy wszystkie wspomniane elementy. Jako temat Benoit Swan Pouffer wybrał rzecz niezwykle popularną obecnie w Wielkiej Brytanii, która stała się hitem telewizyjnym. Sześć sezonów serialu śledzono z zapartym tchem. Mowa o historii gangu Peaky Blinders, a tak naprawdę jego szefa Thomasa Shelby’ego. Owa banda działająca w Birmingham w dwudziestoleciu międzywojennym, to niezwykle ciekawy temat dla sceny. Bowiem daje niepowtarzalną szansę dla stworzenia obyczajowego obrazka owego dziwnego i trudnego czasu między dwoma wojnami. Choreograf tworzy widowisko totalne. To nie tylko zespół taneczny, ale również wykonywana muzyka na żywo autorstwa Romana GianArthura. Nieoczywista, całkowicie niewspółgrająca z ówczesnym czasem, pełna rockowych wstawek, kształtuje napięcie i agresję. Dodatkowo choreograf wprowadza wokal, którego słowa stanowią istotne tło dla toku akcji. I najgorsze co mógł uczynić – głos narratora, który dubluje to, co możemy zobaczyć na scenie. Owa nadgorliwość twórcy jest zadziwiająca, bowiem świetnie radzi sobie z układem i linią dramaturgiczną i wydaje się całkowicie chybione wykorzystanie dodatkowego komentarza. Jednak innowacyjność Pouffnera polega nie tylko na zjawiskowym tańcu, ale skonstruowaniu formy odbiegającej od klasycznego przedstawienia tanecznego. To raczej popularne widowisko, gdzie luz, wątek miłosny, zbrodnia i historia konkretnego bohatera zbliża do narracji musicalowej. Ciekawy zabieg, który zapewne będzie rozwijany w przyszłości, gdyż publiczność z zainteresowaniem śledzi losy owego zawadiaki i szefa gangu.

Thomas Shelby, weteran pierwszej wojny światowej, wraz z kombatantami z jednych okopów, doświadczonymi walką, znojem i trudem pożogi, rozpoczyna życie w czasach pokoju. Ale kryzys i niedobory wymuszają znalezienie nowego stylu – gangu. Owa wojenna drużyna, przybiera na sile i tworzy się wspólnota, na dobre i złe. Narracja ukazuje rozwój bandy, ale i miłość bohatera. Jego wybranką jest gwiazda nocnego świata Grace Burgess. Dzień ślubu to i dzień śmierci, wiecznego rozstania. Shelby popada w apatię i używki, świat wywraca mu się do góry nogami. Walka z rywalizującą bandą na śmierć i życie nie przynosi już dreszczyku emocji, ale staje się udręką. Bohater chce odejść, ale pozostaje w naszej wiecznej pamięci. Tak skrótowo przedstawia się akcja tanecznego widowiska. Jednak, jeżeli o pierwszej części można mówić w samych gorących słowach, gdyż jest pełna ciekawych rozwiązań, sprawnej akcji, świetnie połączonych scen, to druga partia staje się nieznośną, senną sekwencją, która nic nie wnosi do opowieści, raczej wzbudza zadumę w widzach – umrze czy nie umrze? To irytujący fragment, bowiem tańca niezbyt wiele, więcej onirycznego ruchu, zatrzymań i spojrzeń. Owe zastrzeżenie w żaden sposób nie unieważnia oryginalnego języka tańca Benoit Swan Pouffera. To co oferuje, szczególnie w sekwencjach grupowych, jest zjawiskowe. Niezwykle oryginalne technicznie, siłowe i zmysłowe. Każda część ciała współgra, a właśnie w spojrzeniach i wyrazistych ruchach jest ukryta głębia przekazu. Skupione fragmenty, szczególnie duet Shelby’ego z Grace, a także układ głównego bohatera z Barney’em są mistrzostwem myślenia o tańcu, co może znaczyć i czym być dla uczestników zdarzenia artystycznego.

Benoit Swan Pouffer tworzy widowisko pełne zaskoczeń, nie oszczędza publiczności. Gdy pierwsze sceny ukazują czas wojny to zbrodnia i krew są czymś naturalnym. Świetnie buduje nastrój, a tancerze to jego najlepsze formy wyrazu. Scena w nocnym klubie, pełna dwuznaczności i zmysłowości to czarna perła, która wzbudza zachwyt, sceny walk bolą jakby ciosy w nas trafiały bezpośrednio. A zmysłowość i wyciszenie mają wymiar głębokiego uczucia. Guillaume Queau w roli tytułowej jest świetny technicznie, ale posiada coś więcej. Charyzmę sceniczną. Jego jedno spojrzenie buduje nastrój, radość, ból i cierpienie. Znakomicie kontrastuje emocje, rzadkie w dzisiejszym artystycznym świecie. Jego godną partnerką jest zmysłowa Naya Lovell. Ale niesamowitym jest występ Musy Motha. Ów pochodzący z Republiki Południowej Afryki tancerz posiada niepełnosprawność braku jednej kończyny, ale jego udział w roli Barney’a, gdy współtworzy o kulach zgrany gang, jest niesamowitym doświadczeniem artystycznym. Nie ma w tych słowach krztyny współczucia, ale rzeczywisty zachwyt nad realnym wykorzystaniem tancerza. Przywołuje to prace DV8, gdy artyści z niepełnosprawnościami współtworzyli widowiska, które przybierały nowe sensy i znaczenia społecznego kontekstu. Ale największą wartością jest świetny zespół, który jako tło jest nie tylko elementem dekoracyjnym. To uczestnicy zdarzeń, żywy organizm widowiska tanecznego.

Wizyta w Birmingham ukazała nową formę tanecznego wieczoru. Sprawna opowieść, chwytliwy bohater, a wszystko za sprawą ruchu. Jednak Benoit Swan Pouffer trafia w pułapkę. W części pierwszej sprzedaje całą talię swojej techniki, a w drugiej następuje całkowite wyhamowanie. Nawet zjawiskowy finał nie jest w stanie ukryć nudy i niedoborów. Szkoda, a zapowiadało się niesamowicie. Mimo to warto śledzić kolejne produkcje Rambert, bo przecież to miejsce nieustannych poszukiwań. Tak było zawsze, od czasów założycielki, naszej nieznanej rodaczki.

Peaky Blinders. The Redemption of Thomas Shelby, Roman Gianarthur, choreografia: Benoit Swan Pouffer, Rambert, pokazy w Birmingham, maj 2023.

Tytuł oryginalny

WZLOTY I UPADKI THOMASA SHELBY’EGO – „PEAKY BLINDERS. THE REDEMPTION OF THOMAS SHELBY” – RAMBERT

Źródło:

kulturalnycham.com.pl
Link do źródła

Wątki tematyczne