EN

15.04.2021, 18:05 Wersja do druku

Wywiad z Janem Kozaczukiem na temat włoskiego filmu z jego udziałem nagrodzonego Best Award na Festiwalu w Nowym Jorku

fot. Archiwum prywatne

Kilka dni temu włoski portal kulturalny uozzart.com opublikował wywiad z Janem Kozaczukiem o jego współpracy z reżyser Luisą Mariani oraz jego udziale w filmie “Maree della memoria – Tides of Memory”. Obraz, w którym Mariani występuje na ekranie z Kozaczukiem, w ubiegłym roku otrzymał nagrodę Gold Award dla Najlepszego Filmu Krótkometrażowego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Nowym Jorku. Poniżej treść wywiadu z polskim aktorem, który ukazał się we włoskich mediach.

Luca Porfido: Janie, jak układała się Twoja współpraca z Luisą Mariani, reżyserką filmu „Maree della memoria” – „Tides of memory”?

Jan Kozaczuk: Luisa Mariani znalazła wiele powiązań między moją sztuką (monodram) pt. ,,Na Pniu”, którą widziała w Rzymie, a filmem, który planowała nakręcić. Postanowiła więc skontaktować się ze mną. Tides of memory – podejmuje temat skrajnej pamięci: zbiorowej i indywidualnej poprzez przeplatające się dialogi i mikro-historie. Mój spektakl teatralny o „nałogach” w pamięci, zatytułowany „Na pniu…”, to przymus ożywienia emocji i faktów z przeszłości.

Luisa Mariani oprócz tego, że jest reżyserką, jest także aktorką i wystąpiła z tobą w jednym z wiodących epizodów w filmie. Jak się z nią pracowało?

Film jest podróżą pamięci przez prolog i sześć aktów emocjonalno-sensorycznych. W akcie trzecim, zatytułowanym „Wiesz o geranium”, reżyser oddaje się poezji pamięci, kolejnemu filarowi, na którym spoczywa pamięć wszystkich. Sennie mi opowiada – autorowi i tłumaczowi monologu na temat siły pamięci, o jej szczęśliwych wakacjach jako nastolatki na włoskiej wyspie Ischia. Chwili wciąż obecnej w jej życiu, w odwiecznym poszukiwaniu „miejsca, w którym świątynia miałaby sens”. A ja nie mogę wyrazić mojej konieczności potrzeby życia poza wieczną teraźniejszością, na którą skazuje nas ,,ratyfikacja dobra” przez nasze społeczeństwo. Praca z Luisą Mariani wzbogaciła mnie emocjonalnie i zawodowo.

Jakie są Twoje związki z Włochami?

Współpracuję w Rzymie z profesjonalną agencją aktorską o nazwie Film Studio effe, jak również od 15 lat promuję sztukę Marco Angeliniego i innych włoskich artystów we Włoszech i w Polsce. Luisa Mariani jest miłośniczką sztuki współczesnej. Współpracowała z kilkoma polskimi autorami, dlatego nasze spotkanie było nieuniknione. Czytaj dalej poniżej

Luca Porfido: Co przyniósł ci ten udział w filmie?

Oprócz wzbogacenia emocjonalnego i zawodowego, o którym mówiłem wcześniej, z pewnością ogromną satysfakcję, gdyż „Tides of memory” został ogłoszony zwycięzcą i zdobył główną nagrodę za najlepszy film krótkometrażowy na Międzynarodowym Festiwalu Filmów w Nowym Yorku w lipcu 2020 r.

fot. mat. organizatora

Czy myślisz o innych projektach filmowych z Luisą Mariani?

Jest projekt, który właśnie został naszkicowany. Jednak jako, że jest w fazie roboczej nie mogę o tym szerzej mówić.

Chciałbyś, żeby ten film był pokazywany w Polsce?

Bardzo bym chciał. ,,Tides of memory” odzwierciedla ironię czasu, w krótkotrwałości pamięci, nawet w zapomnieniu. Temat ten jest przewodni w twórczości włoskiego malarza artysty Marco Angeliniego. To hołd dla Wiecznego Miasta, który jest osadzony między pamięcią zbiorową i pamięcią indywidualną, a dzisiejszą wieloetnicznością. Chciałbym, żeby Polacy obejrzeli ten film. Wiem, że reżyser pracuje nad tym, aby tak się stało!

Film „Flussi e Riflussi” jest w trakcie realizacji. Możesz nam coś powiedzieć?

W filmie fabularnym „Flussi e Riflussi” powracają prawie wszyscy bohaterowie z „Maree della memoria”. To międzynarodowa obsada składająca się z 20 czołowych aktorów. Powracają, by żyć w Rzymie pomiędzy “Triumfami i lamentami”. Podobnie jak w ikonograficznej historii Williama Kentridge’a, inspiratora filmu, który namalował wstyd Rzymu na ścianie muru przeciwpowodziowego jednego z brzegów Tybru, między Ponte Sisto a Ponte Mazzini. Wśród nich znajdował się papieski edykt przeciwko Żydom z 1555 r., Papieża Pawła IV i jego triumfy, takie jak w kinie Felliniego. Na pewno nie mogę zdradzić narracji, ale mogę powiedzieć, że w filmie są tak palące historie i problemy, że warto je zobaczyć i poznać.

Hymn ku pamięci…

Film krótkometrażowy Luisy Mariani pokazuje, że jeśli nawet w toku historii wszystko podlega przemianom, wrażliwość artystycznego spojrzenia może celebrować jej głęboki i nieśmiertelny sens emocjonalny. W ten sposób powraca jej obraz, który choć podlega regułom czasu, deklaruje jej odwieczną miłość do królowej istnienia jaką jest Pamięć. „Przypływy pamięci” to hymn na temat ludzkiej potrzeby istnienia i tchnięcia sensu w życie, ujawniania go i przywoływania z historii człowieka indywidualnego i zbiorowego.

oprac. red.

Źródło: Uozzart.com

Tytuł oryginalny

Wywiad z Janem Kozaczukiem na temat włoskiego filmu z jego udziałem nagrodzonego Best Award na Festiwalu w Nowym Jorku

Źródło:

naszswiat.it
Link do źródła

Autor:

Luca Porfido