EN

29.08.2022, 10:32 Wersja do druku

Wykrywacz kłamstw

„Wykrywacz kłamstw” Wasilija Sigariewa w reż. Dominika Nowaka w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. mat. teatru

To jest pozornie tylko łatwy spektakl do zagrania. Bo niby mamy troje aktorów, temat pożądany przez publiczność - powiedzmy, że nieporozumienia małżeńskie, oraz - happy end, więc wydaje się, że samograj. Otóż nie. Sigariew bowiem tak napisał postaci męża i żony, że owszem, trzeba je „docisnąć”, ALE już ich niewielkie nawet przerysowanie, może mocno razić, szczególnie - jak sądzę - nierosyjskiego odbiorcę, dla tamtego widza być może taka dawka wulgarności jest chlebem codziennym. (Nie wiem i niespecjalnie chcę wiedzieć).

Nasi główni bohaterowie, Nadia i Borys nie należą mówiąc delikatnie do elit. Mąż alkoholik schował przed żoną-sekutnicą pieniądze z wypłaty i nie pamięta, gdzie. Połowica wzywa więc hipnotyzera, żeby małżonek w transie miejsce tejże kryjówki zdradził. Ale podczas seansu nie wszystko układa się jak powinno – tyle w największym skrócie. I o ile role tych obojga – jak wspomniałem - dają aktorom niesłychane możliwości ekspresji, (i tu rola reżysera, żeby ją stosownie opanować, Dominik Nowak opanował), o tyle rola hipnotyzera jest niewdzięczna, bo choć w teorii zajmuje trzecią część spektaklu, to do zagrania ma w sumie, cóż, niewiele. Dlatego szacunek dla Igora Chmielnika, który z tarczą wycisnął ile się da z tej po prostu źle napisanej postaci.

Natomiast od duetu małżeński Krzysztof Kluzik-Bożena Borek niepodobna oderwać zwłaszcza uszu, bo ten tekst w ich ustach brzmi tak, że choć jest wulgarny, to jednak udało się go szczęśliwie pozbawić takiej powiedzmy knajackości, udało się go ośmieszyć (momentami było zupełnie zabawnie), może nawet spostponować. Coś bym tylko pobaraszkował z finałem, żachnąłem się na jego oczywistość, ale cóż, tak napisane i pewnie inaczej się nie dało.

Tytuł oryginalny

NOWY TEATR W SŁUPSKU

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła