„Sztuka wywiadu” Jarosława Mikołajewskiego w reż. Błażeja Peszka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Ewa Paulina Sygnatowicz w Teatrze dla Wszystkich.
Jana Peszka można nie lubić. Bywa prowokujący. Denerwuje. Można mu zarzucać egomanię. Ale jest artystą genialnym i totalnym. Udowadnia to w spektaklu „Sztuka wywiadu” w Teatrze Polonia. Choć przecież nic udowadniać już nie musi.
Trudno wymienić wszystkie role Jana Peszka. Tylko na teatralnych deskach zagrał ich ponad 200. Trudno wybrać też te najważniejsze. Można jednak domyślić się, które z nich są dla niego samego znaczące. Ich fragmenty złożyły się na jubileuszowy (Peszek w ubiegłym roku skończył 80 lat) spektakl w reżyserii Błażeja Peszka. Za jego kanwę posłużyła zaś najnowsza sztuka Jarosława Mikołajewskiego.
Wykorzystany tu motyw aktora, który sprowokowany przez młodą dziennikarkę (Maria Seweryn) podsumowuje swoje życie i dokonania nie jest odkrywczy. „Sztuka wywiadu” wykracza jednak poza sentymentalne rozliczenie starego aktora ze swoim życiem i karierą. Tytułowy wywiad staje się okazją nie tylko do zaprezentowania talentu i bezbłędnego warsztatu aktorskiego, ale także refleksją nad sztuką, aktorstwem i przemijaniem.
Gra z widzem
Peszek robi tu to, co umie najlepiej – prowokuje do zmierzenia się z pytaniem o to, czym jest prawda nie tylko w sztuce teatru, ale także szerzej – tytułowej sztuce wywiadu, a nawet życiu. Konfrontuje publiczność z własnymi (?) przekonaniami, jednocześnie balansując na granicy autorskiego wyznania i aktorskiej gry z widzem. Minimalistyczna scenografia Jagny Janickiej – czarne tło sceny przeciętej biegnącym po skosie długim prostopadłościanem – daje mu pełną swobodę działania. I Peszek działa w niej po mistrzowsku. Udowadnia przy tym, że sekretem wybitnego aktorstwa nie jest tylko talent, ale także doskonały warsztat, sceniczna intuicja, świadomość przestrzeni, ciała i widowni.
Pierwsze skrzypce w dobrze zgranej orkiestrze
To spektakl stworzony wokół Jana Peszka, ale monodramem nie jest. Maria Seweryn i Małgorzata Zajączkowska (jako żona głównego bohatera) doskonale odnajdują się w rolach wspomagających – ich postacie posuwają akcję do przodu, scalają poszczególne sceny, ale nie próbują rywalizować z głównym bohaterem. Tak jak obie aktorki nie próbują rywalizować z Peszkiem. Z dużym wyczuciem oddają mu przestrzeń do gry. Nie wynika to z ich warsztatowych braków, ale świadomej, artystycznej decyzji. Podobnie subtelna jest reżyseria Błażeja Peszka. Znakomitym i wyrazistym reżyserskim pomysłem okazało się dodanie projekcji video (autorstwa Pawła Nowickiego) i gra światłem (Błażej Peszek), które hipnotyzują i dosłownie wciągają widzów w przestrzeń gry. A jednak to reżyseria, która się nie narzuca. Pozwala za to sztuce i aktorowi wybrzmieć w najlepszy możliwy sposób.