Już w piątek, 26 lutego, na deskach Opery Wrocławskiej zagości rzadko wystawiana na scenie opera Georges’a Bizeta Poławiacze pereł. Premiera inscenizacji w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego odbyła się w 2016 roku, chociaż już trzy lata wcześniej widzowie mieli okazję obejrzeć widowisko pod kierownictwem Ewy Michnik, przygotowane w ramach obchodów 100. rocznicy powstania Hali Stulecia oraz w 150. rocznicę światowej prapremiery dzieła.
Operę Bizeta Poławiacze pereł w reżyserii Zawodzińskiego, silnie nawiązujące do superprodukcji Michnik, będzie można podziwiać w gmachu opery w piątek o godz. 19:00 oraz w niedzielę, 28 lutego, o godz. 18:00.Georges Bizet już od najmłodszych lat pobierał edukację muzyczną. Zanim ukończył 10 lat został przyjęty do Konserwatorium w Paryżu, gdzie kształcił się pod okiem Charles’a Gounoda. Za pierwszą operę, wystawioną w 1857 roku jednoaktową Le docteur Miracle, młody Bizet otrzymał nagrodę Jacques’a Offenbacha. Los jednak nie zawsze sprzyjał utalentowanemu kompozytorowi, a napisana przez niego 3-aktowa opera Poławiacze Pereł, chociaż swoją premierę miała na najważniejszej paryskiej scenie Théâtre Lyrique, nie odniosła sukcesu. Sytuacja uległa zmianie dopiero 20 lat po śmierci kompozytora, kiedy zainteresowanie jego twórczością zaczęło wzrastać po sukcesie Carmen. Co ciekawe, ta nieśmiertelna opera tuż po premierze wywołała zgorszenie i nie została zrozumiana. Kompozytor zmarł trzy miesiące później, a światową sławę Carmen zyskiwała przez kolejną dekadę.Libretto Michela Carré i Eugène Cormona opowiada historię Nadira i Zurga, przyjaciół zakochanych w tej samej kapłance – Léïli. Miłosny trójkąt rozgrywa się w rybackiej wiosce na jednej z największych wysp Oceanu Indyjskiego, czyli Cejlonie. Historia, choć sama w sobie wystarczająco egzotyczna jak na datę swojej premiery, nie jest jedynym orientalnym aspektem Poławiaczy pereł. Kompozytor zadbał bowiem o barwną instrumentację, wykorzystując do tego m.in. gongi i harfy, które nadają baśniowego, może wręcz zaczarowanego charakteru. Georges Bizet zastosował także ciekawe rozwiązania harmoniczne oraz kontrasty, zarówno obsadowe, jak i wyrazowe, które nie pozwalają słuchaczowi znudzić się nawet przez chwilę.
Chociaż arię Nadira Je crois entendre encore słyszał chyba każdy, mało kto zdaje sobie sprawę, że pochodzi ona właśnie z Poławiaczy pereł. Z tym trudnym od strony technicznej utworem w ostatni weekend lutego zmierzy się Jarosław Kwaśniewski. W rolach głównych usłyszymy także Ewę Majcherczyk (Léïla), Szymona Komasę (Zurga) oraz Jakuba Michalskiego (Nurabad). Orkiestrą Opery Wrocławskiej pokieruje Paweł Przytocki, który miał już okazję dyrygować podczas przedstawień w 2016 roku. Wtedy jego praca została doceniona przez krytyków – zdaniem Ilony Słojewskiej Paweł Przytocki tak poprowadził orkiestrę, by stworzyć prawdziwie egzotyczny świat dźwięków pełnych siły i nasycenia. Jak trafnie zauważyła Dorota Szwarcman to dzieło, w którym najważniejszy jest trójkąt miłosny oraz społeczność reprezentowana przez chór. Jego przygotowaniem zajęła się Anna Grabowska-Borys.
Scenografią, kostiumami jak i reżyserią świateł kilka lat temu zajmował się sam reżyser, Waldemar Zawodziński. Skorzystał z pomocy scenografki Marii Balcerek, a w projektowaniu kostiumów swój udział miała Małgorzata Słoniowska. Wizualne aspekty dzieła również zostały wtedy docenione, ze względu na swoją baśniowość i egzotyczność.
Miłosny trójkąt w bajkowej scenografii, do tego kolorowe stroje i najpiękniejsza muzyka Bizeta – brzmi jak przepis na sukces. Czy tak też się stanie w Operze Wrocławskiej, dowiemy się już w piątkowy (a także niedzielny) wieczór.
Bilety w cenie 40-140 zł są dostępne do zakupu na stronie Opery Wrocławskiej.