EN

22.06.2022, 16:27 Wersja do druku

Wrocław. „Manon” na zakończenie sezonu w Operze Wrocławskiej

mat. teatru

Opera Wrocławska zakończy sezon 2021/2022 dziełem Jules’a Masseneta „Manon” o niszczycielskiej sile miłości. „To jedna z piękniejszych francuskich oper zupełnie nieobecna na naszych scenach” – podkreśla reżyser Waldemar Zawodziński. Premiera odbędzie się 25 i 26 czerwca.

Prapremiera „Manon” odbyła się w styczniu 1884 roku w paryskiej Opéra Comique. Publiczność przyjęła wówczas nową operę z mieszanymi uczuciami. Dzieło przetrwało jednak próbę czasu i zaczęło być wystawiane na największych scenach operowych świata.

Po 1945 roku zaledwie kilka teatrów operowych przygotowało swoje inscenizacje „Manon”, a przez ostatnie 40 lat była ona nieobecna w polskich repertuarach. We Wrocławiu prapremiera opery odbyła się 122 lata temu. Po II wojnie światowej nie wystawiono tu ani „Manon”, ani innego dzieła Masseneta.

Pierwowzorem opery Jules’a Masseneta była powieść „Manon Lescaut” Abbé Prévosta. To opowieść o zakazanej miłości, pożądaniu i społecznych konwenansach, przez które nieokiełznana młodość łatwo wpada w kłopoty. Za treść libretta odpowiadają Henri Meilhac i Philippe Gille.

Zdaniem reżysera Waldemara Zawodzińskiego, „Manon” - zapełnienie nieobecna na polskich scenach - to jedna z piękniejszych francuskich oper. „A jest nie tylko przez swoją muzykę niezwykła. To przede wszystkim znakomite libretto, co się rzadko zdarza. Libretto bogate, gęste, z pięknie nakreślonymi postaciami, nie tylko głównymi. Jest tam cała galeria postaci barwnych, niezwykłych drugo- i trzecioplanowych. W przypadku tej opery mamy wręcz do czynienia z klęską urodzaju – zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i ilość postaci” – mówił Zawodziński w rozmowie z dziennikarzami podczas środowej próby medialnej.

„Opera rozpoczyna się awanturniczo-przygodowo, komediowo, groteskowo, a z każdą sceną ciemnieje, żeby w finale dojść do tragedii najczystszej wody. Mamy tu więc przekrój wszystkich emocji” – wskazał.

Zwrócił też uwagę na złożoność głównych postaci. „Kawaler des Grieux to studium miłości wielkiej, miłości, która spala, ale kto dzisiaj nie tęskni za miłością tak wielką, tak wszechwypełniającą człowieka? (…) Z kolei Manon to, moim zdaniem, jedna z niezwyklejszych postaci w literaturze operowej. Można uznać ją za niezwykłe studium od skrajnie egoistycznej miłości własnej, dziewczyny z prowincji przeznaczonej do zakonu, osoby, która pragnie wielkiego życia, która chce jeść je garściami, do uświadomienia sobie, że to wszystko jest niczym, zwłaszcza, że jej głównym atutem jest uroda, a ta przemija. Jest pełna życia, radości, ale też pełna wewnętrznego miotania się, to postać o skrajnych emocjach. Jest w niej też obecny pierwiastek demoniczny, ma jakiś kod autodestrukcji, bo to ostatecznie ona zniszczyła siebie, ale też swojego ukochanego” – tłumaczył reżyser zauważając, że to właśnie dlatego rola Manon stanowi dla wykonawczyń tak fantastyczne wyzwanie.

Jak podkreślił, w operze zachowany jest balans pomiędzy scenami kameralnymi, intymnymi, a scenami zespołowymi. „Bywają opery, gdzie ta równowaga jest zachwiana, a tutaj wszystko jest z jakąś niebywałą precyzją wyliczone, wyważone. To automatycznie nakłada ogrom pracy na scenie i ogrom pracy za kulisami” – opowiadał reżyser.

Zawodziński jest także autorem scenografii do spektaklu wykorzystującej m.in. konwencję "teatru w teatrze”. Za kostiumy odpowiada natomiast Maria Balcerek. Orkiestrę Opery Wrocławskiej poprowadzi Bassem Akiki.

W rolę Manon wcielą się Simona Mihai i Hanna Sosnowska-Bill, a w postać des Grieux Charles Castronovo i Eric Fennell.

Źródło:

PAP