„Prime Time” Wiesławy Sujkowskiej w reż. Anny Sroki-Hryń w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Spektakl Prime Time wybrzmiewa nie tylko jako poruszająca opowieść o pracy korespondenta wojennego, inspirowana biografią Waldemara Milewicza, ale jest przede wszystkim próbą podjęcia rozmowy na temat natury zła, moralnych dylematów i ceny, jaką płaci człowiek, żyjąc w ciągłym napięciu wojny. Dlatego autorka tekstu, Wiesława Sujkowska, nie ogranicza się tylko do opisywania najbardziej brutalnych wydarzeń na froncie wojennym z udziałem polskiego reportera, ale na ich bazie stara się dokonać również rozrachunku dziennikarza z tym, co widział, i z tym, co przeżył w różnych zakątkach świata objętych tragicznymi w skutkach działaniami wojennymi.
Dramaturgia psychologiczna
Anna Sroka-Hryń (reżyseria) skonstruowała przedstawienie, któremu zdecydowanie bliżej do dramatu psychologicznego niż do tradycyjnej, czysto dokumentalnej formy. Dlatego tak wiele zależy w nim od aktora, który będzie potrafił pokazać zarówno ludzkie słabości, jak i siłę człowieka postawionego w sytuacjach ekstremalnych zagrożeń. Jednocześnie nie ograniczy się w swoim monologu do narracji jedynie sprawozdawczej, a stanie się swego rodzaju filozofem próbującym zmierzyć się ze zmaganiami człowieka postawionego w obliczu dylematów natury moralno-egzystencjalnej, a nawet religijnej. Sławomir Grzymkowski ma pełną tego świadomość – strukturę swojej postaci silnie i poruszająco osadza nie tylko w samym słowie, które jest pozbawione zbędnego patosu, ale i w ciele, które staje się niemal równorzędnym nośnikiem zawartych w scenariuszu treści, zarówno tych głęboko zuniwersalizowanych, jak i tych opisujących bezpośrednie zdarzenia, których dziennikarz był świadkiem.
Sensacja czy empatia?
Prime Time, będący wyrazistym, choć nieoczywistym hołdem dla dziennikarzy wojennych i ludzi, którzy ryzykują swoje życie, szczególnie mocnych znaczeń nabiera dzisiaj, gdy toczy się za naszą wschodnią granicą okrutna wojna, a podejmowane próby jej zakończenia czy zawarcia chociażby rozejmu na czas rokowań wciąż nie wiadomo, czy przyniosą oczekiwany przez wszystkich ludzi na świecie pokój. Wiesława Sujkowska, nawiązując dość luźno do losów Waldemara Milewicza, podejmuje aspekt funkcjonowania wojny i jej istoty z perspektywy percepcji człowieka, dla którego okrucieństwo i cierpienie stało się dzisiaj sensacyjnym towarem medialnym, a prawdziwe zrozumienie i empatia dla tragedii wojny giną w bezdusznej machinie codziennych newsów. Jak silnie zło może zdominować ludzką egzystencję? Jakie są w ogóle przyczyny tego, że się pojawia i potrafi zawładnąć ludzką duszą? Dlaczego wojny wciąż są częścią naszej dzisiejszej rzeczywistości i dlaczego tak łatwo zapominamy o cierpieniu i przemocy?
Bardzo ważna w dopełnieniu inscenizacyjnej całości przedstawienia Anny Sroki-Hryń jest subtelna, choć pełna niepokoju, oprawa muzyczna Roberta Siwka, albowiem doskonale podbija atmosferę i emocjonalne napięcie scenicznych działań. W kameralnej przestrzeni Teatru Polskiego pomagają one przy użyciu najprostszych środków, rekwizytów i elementów kostiumów metaforyzować przedstawiany świat, jednocześnie potęgując dramatyczny wymiar pojawiających się refleksji dotyczących również naszego postrzegania wojny, której konsekwencje są tak samo niebezpieczne dla nas samych, jak i zło, które z niej płynie, naszego stosunku do konfliktów zbrojnych – czy patrzymy na nie z empatią, czy jedynie jako na kolejne medialne widowisko?