Inne aktualności
- Warszawa. W kwietniu premiera „Gry snów” Strindberga w Teatrze Narodowym 28.03.2024 11:20
- Białystok. Spektakl „Cicho… sza…” z ministerialnym dofinansowaniem 28.03.2024 11:19
- Elbląg. Aleksandry wręczone w Teatrze Sewruka 28.03.2024 10:53
- Łódź. Prof. Elżbieta Aleksandrowicz ponownie rektorem Akademii Muzycznej 28.03.2024 10:35
- Łódź. Grand Prix festiwalu Teatropolis dla Marcina Hycnara 28.03.2024 10:17
- Łódź. Goście z Francji i Włoch. Łódzkie Spotkania Baletowe w Teatrze Wielkim 28.03.2024 10:10
- Toruń. „Spajdermenka" - niezwykły spektakl z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa 28.03.2024 10:08
- Bydgoszcz. Wanda Rucińska patronką Teatru Kameralnego 28.03.2024 09:27
- Sopot. Młodzież o sobie. „Lunatyczka” powraca do Teatru Atelier 28.03.2024 08:57
- Warszawa. 22. Seminarium Historycznoteatralne online 28.03.2024 08:15
- Kraków. Leszek Długosz spoczął w Alei Zasłużonych na cmentarzu Rakowickim 27.03.2024 19:46
- Sopot. Podpisano porozumienie ws. powrotu do kurortu festiwalu Dwa Teatry 27.03.2024 16:05
- Warszawa. Prezes ZASP na Międzynarodowy Dzień Teatru: kolejne święto w cieniu wojny 27.03.2024 14:40
- Warszawa. Fundacja prowadząca telefon zaufania dla młodzieży partnerem „Heathers” w Syrenie 27.03.2024 14:39
W wyjątkowy weekend w Rzymie, gdy trwał szczyt przywódców państw G20, odbyła się dziewiąta edycja festiwalu polskiego kina CIAK POLSKA. Jego gośćmi byli Małgorzata Szumowska i Michał Englert, Lech Majewski i Mariusz Wilczyński. Przegląd zorganizował Instytut Polski w Wiecznym Mieście.
Festiwal w prestiżowym kinie Casa del Cinema otworzyła w piątek projekcja filmu “Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta, którzy spotkali się z widzami.
Reżyser Lech Majewski, którego film “Młyn i krzyż” został wcześniej we Włoszech okrzyknięty arcydziełem, przywiózł na festiwal polskiego kina “Dolinę bogów” z Johnem Malkovichem w roli głównej.
Poproszony przez PAP o ocenę kondycji kinematografii w rezultacie pandemii odparł: “Jest źle. Jestem członkiem Amerykańskiej Akademii Filmowej. Uczestniczę na Zoomie w zebraniach, słucham analiz. Wynika z nich, że kino bardzo dużo straciło, straciło widzów”.
- Dewastacja, jeśli chodzi o kino jest ogromna. Dodatkowo ci, którzy mają platformy streamingowe przejęli tak naprawdę formę pokazywania filmów - zauważył Lech Majewski.
Podkreślił następnie: “Teraz sprzęt jest taki, że ludzie mogą mieć u siebie w garażu rzutnik i opuszczany ekran, zaprosić innych i wyświetlać filmy, a na platformach są ich tysiące. Właściwie kino straciło urok”.
- Ciągle słyszę teorie, że to, co się wydarzyło, to jest nóż w plecy kina. Zakończyła się epoka starych potęg, czyli wielkich wytwórni, a rolę tę przejmują coraz częściej nowego rodzaju podmioty- platformy filmowe; produkują teraz studyjne filmy z ogromnymi budżetami - stwierdził rozmówca PAP. Jego zdaniem pojawiły się "nowe zwyczaje odbioru kina”.
Reżyser zaznaczył, że pesymistyczne opinie słyszy od producentów, właścicieli kin i dystrybutorów.
- Ja osobiście jako twórca idę swoją własną drogą. Ale i mój film "Dolina bogów" ucierpiał z powodu pandemii. Choć na przykład został zakupiony do Włoch w 2019 roku , dopiero w tym roku w czerwcu miał premierę - wyjaśnił.
Majewski poinformował, że film ten kupiło ponad 90 krajów, ale w połowie z nich nie było jeszcze premiery. Jak dodał, "cały czas czekają aż widzowie wrócą do kin, aż pojawi się rynek do odbioru, zwłaszcza o krajach azjatyckich”.
Mariusz Wilczyński zaprezentował w Rzymie wielokrotnie nagrodzony film animowany “Zabij to i wyjedź z tego miasta”.
W rozmowie z PAP przyznał, że trudno mu przedstawić swoją ocenę obecnej sytuacji.
- Po długim okresie zamknięcia bardzo widać jednak wyraźnie, że następuje jakaś zmiana w odbiorze kultury. Nie potrafię tego jeszcze nazwać, ale wydaje mi się, że przychodzą młodzi ludzie, którzy o czymś innym chcą opowiadać, często odwracają się od tych, którzy dla nas byli autorytetami - powiedział.
Zdaniem Mariusza Wilczyńskiego jest to też związane z tym, że bardzo rośnie pozycja kobiet i one chcą w kinie mówić o sobie.
Wyznał zarazem: "Ja jako artysta jestem alienem. Mieszkam u siebie w lesie i tam rysuję swoje filmy w samotności, więc trudno jest mi powiedzieć, czy to, co dzieje się w kinie, to zmiana na lepsze czy na gorsze”.
- Ale coś się zmienia wyraźnie. Nie wiem, czy dzisiejszemu światu potrzebny jest Bergman i Fellini; to taki mój strach, nie stwierdzenie - wyjaśnił.
Wilczyński podkreślił, że dla niego twórczość Federico Felliniego i Ingmara Bergmana to “kamienie milowe”.
- Pierwszym miejscem, które odwiedziłem po przyjeździe do Rzymu była via Margutta, gdzie mieszkał Fellini - dodał artysta.
Podczas rzymskiego festiwalu pokazano także między innymi film "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego, który w tym roku był w w głównym konkursie festiwalu w Wenecji.
Odbyły się projekcje "Szarlatana" Agnieszki Holland i polsko-szwedzkiego filmu "Sweat" Magnusa von Horna z Magdaleną Koleśnik.
Specjalny hołd oddano Krzysztofowi Kieślowskiemu w przypadającą w tym roku 80. rocznicę jego urodzin i 25-lecie śmierci. Zaprezentowano "Podwójne życia Weroniki" - film z 1991 roku w odrestaurowanej wersji w technologii 4K.