„Sen nocy letniej” Williama Shakespeare’a w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Michał Centkowski w „Newsweeku”.
Krzysztof Garbaczewski na deskach Narodowego Starego Teatru kontynuuje eksperymenty z wirtualną rzeczywistością. W „Śnie nocy letniej" według Szekspira to nie widzowie, a wykonawcy przenoszą się do cyfrowego świata. Publiczność śledzi ich perypetie na zawieszonym nad sceną ekranie. Ateński las na scenie zastępuje psychodeliczna, odrobinę kampowa dekoracja składająca się z wielkich dłoni, kolorowych grzybów i tym podobnych elementów. W tym świecie aktorzy zaopatrzeni w VR-owe okulary odgrywają dobrze znane miłosne perypetie szekspirowskich bohaterów. Twórcy dokonują więc interesującego gestu - magiczny świat snów, którym władają Tytania (Marta Ojrzyńska) oraz Oberon (Paweł Kruszelnicki), zastępuje, nieco jeszcze zgrzebna, acz intrygująca rzeczywistość wirtualna przestrzeń ekspresji podświadomości. To trafne, choć niezbyt odkrywcze rozpoznanie, zwłaszcza w epoce narodzin metawersum, wyczerpuje niestety myślowy ładunek przedstawienia. W efekcie to, co z powodzeniem sprawdziłoby się w formie instalacji artystycznej czy kilkunastominutowego performance'u, rozciągnięte do przeszło dwugodzinnego przedstawienia, mimo wysiłków znakomitego zespołu aktorskiego grzęźnie dramaturgicznie i zwyczajnie nuży. „Nocy rozwlekła, jak mam czas twój skrócić?" pyta w jednej ze scen zmęczona wirtualnym snem Helena grana przez Małgorzatę Zawadzką. To samo pytanie zadają sobie widzowie.