„Baśń o rumaku zaklętym. Klechdy sezamowe” Bolesława Leśmiana w reż. Anety Jucejko-Pałęckiej w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Marzena Kuraś w „Teatrologii.info”.
Zapoczątkowany w styczniu ubiegłego roku cykl Leśmianowskich Klechd sezamowych inicjujący działalność kameralnej sceny w foyer Teatru Lalka, dobiega końca. Jako ostatni spektakl twórcy sezamowo-baśniowego projektu – Aneta Jucejko-Pałęcka, Jarosław Kilian, Grzegorz Turnau, Wojciech Pałęcki, ale należy także wspomnieć o dwójce młodych muzyków – Anieli Blachurze i Kajetanie Pałęckim oraz Andrzeju Perzynie, który do nich dołączył – przygotowali Baśń o rumaku zaklętym, miniaturę sceniczną o cudownej mocy miłości (pozostałe przedstawienia cyklu recenzowane były w nr. nr. 139, 142, 155).
Jarosław Kilian, pomysłodawca wspaniałych lalkowych postaci, nawiązuje w najnowszym i jednocześnie zamykającym serię spektaklu do wystawienia Zaklętego rumaka z 1960 roku przygotowanego w Teatrze Lalka w reżyserii Zbigniewa Kopalko z dekoracjami i lalkami swego ojca, Adama Kiliana. Były to po raz pierwszy pokazane na scenie lalki, maski, kostiumy i scenografia z wikliny. Ten naturalny materiał umożliwiający wielość form i ich konotacji poprzez różnorodność splotów, deseni, odcieni, odpowiednie zewnętrzne oświetlenie, ale także wewnętrzne rozświetlenie, znakomicie sprawdza się w baśniowym świecie scenicznym. Tu wiklinowe lalki – Króla perskiego, Księcia Firuz-Szacha, Księżniczki – stworzone z wazonów, kloszy, kul, zostały obdarzone wyrazistymi ciemnymi oczami z błyszczącymi kryształkami i wąsami, przywołując te z orientalnych baśni. Pozostałe występujące w opowieści postaci, kreowane przez aktorów ubranych w czarne szarawary i koszule, z turbanami na głowach, używają wiklinowych prostych masek z koszyków lub zakładanych wiklinowych głów. To właśnie materiał, z którego wykonane są lalki, maski i reszta dekoracyjnych rekwizytów, jest jednym z istotniejszych elementów przedstawienia, nadających mu lekkość, ażurowość i pewną przezroczystość, ujawniającą prawdę przesłania.
Baśń o zaklętym rumaku to historia perskiego księcia Firuz-Szacha mieszkającego w Szyraz, stolicy Persji, i pięknej księżniczki z odległego Bengalu, których cudowne spotkanie i miłość od pierwszego wyjrzenia spowodują kolejne fantastyczne wydarzenia. Jednak głównym bohaterem i sprawcą baśniowych przygód jest tytułowy zaklęty rumak. W spektaklu jest on nie tylko jedną z lalek, lecz także sam w sobie stanowi wyjątkowy artystyczny obiekt. Jarosław Kilian wyczarował rumaka kunsztownie wyrzeźbionego i pomalowanego, ożywającego na naszych oczach, będącego czymś między dziecięcym konikiem na biegunach, ludową zabawką a mitologicznym Pegazem. To dzięki jego podniebnym lotom i nadprzyrodzonym zdolnościom miłość Firuz-Szacha i pięknej księżniczki może się ziścić. Jednak jego właściciel, przebiegły czarownik (u Leśmiana Indianin) będzie robił wszystko, by miłości Firuz-Szacha i księżniczki przeszkodzić. Jej wielka uroda tak go zauroczyła, że sam postanowił ją poślubić. Jak potoczyłyby się dalsze losy bengalskiej piękności, gdyby nie sułtan Kaszmiru, kolejny władca pragnący stanąć z ukochaną Firuz-Szacha na ślubnym kobiercu, trudno przewidzieć. Ale to dzięki niemu księżniczka uwolniona z rąk złego czarownika, po kolejnych perypetiach odnaleziona została przez księcia perskiego.Zaadaptowana przez Kiliana Leśmianowska baśń uwzględnia wszystkie najważniejsze wątki oryginału, które płynnie przechodzą z jednego w kolejny, przy czym zgodnie w intencją poety uwidacznia wyartykułowaną przez Firuz-Szacha maksymę, że „kto kocha, ten widzi prawdę, chociażby ta prawda była ukryta i nie miała ani bogatych strojów, ani wspaniałej świty dookoła siebie”. I taka jest ostatnia z cyklu klechda sezamowa pokazana w Lalce. Nie ma w niej bajecznie kolorowych strojów i dekoracji (scenografia Jarosław Kilian) czy zaskakujących efektów, ale przywołana rzeczywistość (konkretne kraje, miasta, pałace, władcy) i baśniowa fantazja (zaczarowany rumak, magiczne przedmioty), które przenikają się wzajemnie, ujawniając prawdę o sile miłości, oczarowują widza wiklinową prostotą, grą świateł, cieni i muzyką. Kompozycje Grzegorza Turnaua, ilustrujące wydarzenia i emocje, wykonywane na żywo na skrzypcach i wiolonczeli przez Anielę Blachurę i Kajetana Pałęckiego, towarzyszące cały czas lalkowym postaciom scenicznym, sprawnie animowanym przez aktorów, mimo swych dużych rozmiarów, utrzymują cały czas napięcie, współtworząc spektakl pełen niespodziewanych zdarzeń – „naprawdę czarodziejską baśń”.