EN

20.09.2021, 10:01 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: QUIZ

"Quiz" Jamesa Grahama w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. teatru

Pierwsza informacja trafia jak obuchem w łeb: „Quiz” trwa 180 minut… Pierwsze trzy kwadranse spektaklu powodują u mnie palpitację serca z powodu nudy, niewygodnych krzeseł i wąskich rzędów na widowni… ogólne zmęczenie. To efekt dramatycznego natłoku kompletnie niepotrzebnych informacji na temat tego, czym są teleturnieje, skąd się wzięły i po co je wymyślono. Wszystko tonie w chaosie, w prymitywnej telewizyjnej głupocie… Męczarnia… Spokojnie można to ze spektaklu wyrzucić.

W przedstawieniu pojawia się jednak światełko w tunelu. Właściwa akcja to opowieść o angielskim wojskowym, który wygrał milion funtów w krajowej edycji teleturnieju „Milionerzy”. Cała historia jest jakby śledczym thrillerem, mającym odpowiedzieć na pytania: jak on to zrobił i dlaczego właściciel programu nie chce mu tego miliona wypłacić. Bo zaraz po wygranym odcinku tenże stwierdził,  że zdobywca najwyższej nagrody oszukał go, oczywiście nie wprost.  I to powoduje, że na scenie robi się coraz ciekawiej.

Trudno w przypadku tego przedsięwzięcia mówić o typowym aktorstwie, bo akcja widowiska jest rozbita na kilkadziesiąt, jeśli nie setki scen, czasem trwających kilka sekund, a czasem kilka minut. Cała obsada (Katarzyna Zielińska, Anna Oberc, Aldona Orman, Katarzyna Trzcińska, Olga Flora Nowicka, Maria Foryś, Jan Jankowski, Łukasz Nowicki, Jacek Kopczyński, Wojciech Majchrzak, Tomasz Dutkiewicz, Robert Ostolski, Maciej Radel) zmienia role jak w kalejdoskopie, grając i widownię teleturnieju, i dziennikarzy, i sędziów,  klientów w kawiarni, pijących piwo w pubie, telewizyjnych biznesmenów, najbliższą rodzinę… Miesza się to bardzo szybko, a mnogość scenicznych postaci jest tak wielka, że czasem trudno się połapać w tej ludzkiej armii wciąż zmieniającej pozycję strategiczną na scenie.

Ale, nie traćcie ducha… Ja przynajmniej dałem radę… Z czasem można się do tej formuły przyzwyczaić, albowiem z każdą kolejną sceną jest coraz bardziej przejrzyście; także i ja, zwykły widz bez teatralnej wiedzy, co już mi poniektórzy krytycy wypominają, zaczynam „łapać” rytm przedstawienia. Aktorzy nie mają tutaj łatwego zadania – na scenie cały czas dominuje ruch, przechodzenie od jednej sekwencji do drugiej, ciągłe przestawianie rekwizytów, zmiany elementów kostiumów… do tego dochodzą multimedia, wizualizacje,  relacje rodem z dzienników TV.  A wszystko przedzielane jest tym samym mrocznym dżinglem znanym z „Milionerów”. Można odnieść wrażenie, że twórcy robią wszystko, by ten popularny motyw muzyczny, oznaczający przejście do następnego pytania, wrył nam się w pamięć jak jakiś przekaz podprogowy. Przekaz Zła, Dobra, a może Niepokoju?

Pierwsza część przedstawienia kończy się prośbą do widowni teatralnej, by użyła swych telefonów komórkowych, wysłała bezpłatnego esemesa i tym samym zawyrokowała czy główny bohater jest winny oszustwa w teleturnieju czy też nie. Nie wiem czy tak naprawdę twórcy spektaklu liczą w ogóle na jakiekolwiek głosy publiczności, ale podczas premiery na widowni widać poruszenie i masowe wysyłanie wiadomości. Powiem szczerze, że ja sam jakoś zatraciłem się w tej chęci bycia częścią spektaklu i tego esemesa wysłałem. Jaki był wynik głosowania? Tego nie zdradzę, ale z chęcią usłyszę, jak było na Państwa przedstawieniu, bo z pewnością na „Quiz” się wybierzecie.

Druga część widowiska to właściwie odtwarzanie całego procesu sądowego: udowadnianie swoich racji, wyśmiewanie tez przeciwnika, toczona permanentnie adwokacka walka. Do tego dochodzą retrospekcje z samego występu w teleturnieju i jego planowania. Przy okazji oglądamy też  cały ten telewizyjny syf, który czyni z widzów jedynie maszynki do napełniania portfeli możnych baronów telewizji. Cały czas dominuje szybkie, mocne tempo i formuła ostrych zmian sytuacyjnych. I ta coraz bardziej wdzierająca się w nasz umysł upiorna muzyka, znana nam tak dobrze z rodzimych „Milionerów” emitowanych w TVN. 

Finał spektaklu jest dość zaskakujący, ale twórcy ponownie dają możliwość wypowiedzenia się widowni, która znów gremialnie wysyła esemesy. Sam też wysłałem. Wynik? Spodziewany, a jak będzie u Państwa?

„Quiz” to spektakl kompletnie inny od tego, co na co dzień proponuje Teatr Komedia. Jestem tym wyborem repertuarowym kompletnie zaskoczony, albowiem dotychczasowe premiery Tomasza Dutkiewicza (reżyser i odtwórca jednej z ważniejszych ról w przedstawieniu) ograniczały się do fars i komedii, czyli repertuaru typowo rozrywkowego. Tymczasem „Quiz” ma, i owszem, kilka zabawnych scen, ale z każdą chwilą spektakl wciąga coraz bardziej swą dramatyczną siłą, osacza nas wręcz i zapętla wirem wcale nie śmiesznych zdarzeń. Przyznaję, że sam siedziałem jak zauroczony. Gdyby udało się przedstawienie skrócić do powiedzmy dwóch godzin, efekt byłby jeszcze lepszy.

„Quiz” zrobił na mnie ogromne wrażenie, a kolejny odcinki teleturnieju, w którym codziennie wita mnie Hubert Urbański, już zawsze będę oglądał z zupełnie innej perspektywy. A może w ogóle odpuszczę sobie oglądanie „Milionerów”?

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: QUIZ

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Robert Trębicki

Data publikacji oryginału:

19.09.2021