„Tchnienie” Duncana MacMillana w reżyserii Krzysztofa Dracza w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.
Na kameralnej scenie Teatru Powszechnego w Radomiu znany aktor, reżyser i scenarzysta Krzysztof Dracz reżyseruje sztukę brytyjskiego dramaturga Duncana MacMillana „Tchnienie” (trafne, oddające sedno tego utworu tłumaczenie angielskiego tytułu „Lungs”). Autor, opierając się na własnych rozterkach i osobistych doświadczeniach, napisał poruszający utwór, subtelny koncert dla dwóch młodych ludzi, który uruchamia emocje i skłania widzów do głębokich refleksji. W spektaklu pojawiają się trudne i kontrowersyjne tematy, takie jak partnerstwo w związku, rozstanie, choroba. Mimo to jest on przyswajany z łatwością, co jest zasługą doskonale napisanego tekstu oraz błyskotliwych, dowcipnych dialogów, które bywają czasem lakoniczne, kąśliwe, a nawet cyniczne.
„Mogłabym latać do Nowego Jorku tam i z powrotem każdego dnia przez siedem lat i nadal nie zostawić tak dużego śladu węglowego, jak gdybym miała dziecko” – stwierdza Ona. W czasach ekologicznych niepokojów, troski o środowisko i politycznych zawirowań myśli o dziecku wywołują jedynie rozterki. W obliczu niepewności jutra i chęci skupienia się na własnym rozwoju kompetencje niezbędne do pełnienia roli matki i ojca wydają się bohaterom niewystarczające. Młodzi ludzie chcą świadomie decydować o rodzicielstwie, a ich decyzja o posiadaniu dziecka powinna być indywidualna i niezależna od presji społecznej.
Reżyser z rozwagą podszedł do tekstu z 2011 roku, wydobywając z niego wszystko, co aktualne. Płynnie zmieniane sceny, gdy dzień w ciągu kilku sekund zamienia się w noc, kłótnia w scenę seksu, a rozstanie w ponowne spotkanie, brzmią realnie i mają swoje tempo. Scena za sceną, zmiana za zmianą, aktorzy prezentują elementy życiowych zdarzeń, które wpływają na ich zachowania, a wszystko dzieje się w dynamicznym dialogu, rozpędzonych, rzucanych naprędce pytaniach dotyczących najważniejszych życiowych wyborów. Czy On i Ona są wystarczająco „dobrymi” ludźmi, by decydować się na dziecko? Niestety, wciąż czują się zagubieni, próbując zrozumieć swoje pragnienia.
Laura Pajor, czyli Ona, z wirtuozerią pokazuje zmiany nastroju bohaterki. Gra z egzaltacją, ostentacyjnie uwypuklając rozchwianie emocjonalne młodej kobiety i jej samotność w poszukiwaniu wsparcia w słabym partnerze. Filip Łannik idealnie oddaje charakter młodego mężczyzny, który boi się odpowiedzialności – woli ulegać instynktom, a podejmowanie decyzji pozostawia dominującej partnerce. Niedoskonała miłość dojrzewa powoli, a aktorzy z wyczuciem oddają jej moc oraz to, co dzieje się z postaciami wraz z upływem czasu.
Ascetyczna scenografia Michała Dracza to dwie ściany zbudowane z ikeowej meblościanki, proste pufy i takież łóżko. Odpowiednie światło buduje właściwy klimat spektaklu, a muzyka Pawła Dracza bardzo w tym pomaga.
W spektaklu nie ma efekciarstwa ani banałów. Sceny pełne emocjonalnej intensywności, które poruszają i skłaniają do refleksji, przeplatają się z momentami lirycznymi. Aktorski duet z finezją balansuje między tymi dwoma skrajnościami, potrafiąc zagrać zarówno trudne, pełne napięcia momenty, jak i subtelne, pełne delikatności chwile.