Z miażdżącą oceną w poniedziałkowym "Washington Post" spotkało się przedstawienie "Cyganerii" Pucciniego w reżyserii Mariusza Trelińskiego, którego premiera odbyła się w sobotę w Operze Narodowej w Waszyngtonie (WNO) - pisze korespondent PAP, Tomasz Zalewski
Recenzent Tim Page nazywa produkcję polskiego reżysera "ponurą, monotonną, głupią i wynaturzoną" oraz "najmniej sympatyczną" z tych przedstawień "Cyganerii", które widział. Jego zdaniem, awangardowa, uwspółcześniona inscenizacja klasycznej opery, której akcję przeniesiono do nowoczesnego disco-clubu, i gdzie reżyser wprowadził postacie-ikony amerykańskiej pop-kultury, jak Elvis Presley, Marylin Monroe, Zorro i Ronald McDonald, w ujęciu Trelińskiego nie osiąga żadnego artystycznego efektu. "Przeniesienie klasycznych oper we współczesne realia może być niezwykle piękne, a nawet odkrywcze, jak np. inscenizacja "Wesela Figara" w reżyserii Petera Sellarsa. "Cyganeria" nie jest niczym w tym rodzaju. (...) W koncepcji Trelińskiego nie ma ani krzty zrozumienia ludzi. Wszystkie postaci dramatu, włącznie z najbardziej drugorzędnymi, sprowadzone zostały do chodzących banałów. Inscenizacja jest ciężka, łącząca w sobie brutalny nurt urban noir (czarne