EN

14.11.2005 Wersja do druku

Warszawa. Teatry potrzebują transfuzji

"Warszawskie teatry są zacofane nie tylko wobec Berlina, Wiednia czy Londynu. Daleko im nawet do prężnie działających teatrów Gdańska, Wrocławia, Wałbrzycha czy Legnicy." - napisali w liście otwartym do dyrektorów stołecznych teatrów i Urzędu Miasta młodzi założyciele akcji obywatelskiej Trans-fuzja. Z jej współzałożycielem Pawłem Sztarbowskim rozmawia Magda Dubrowska z Gazety Wyborczej.

Magda Dubrowska: Czym jest "Trans-fuzja"? Paweł Sztarbowski, współzałożyciel stowarzyszenia: To kilkunastoosobowa grupa studentów wiedzy o teatrze, filozofii i socjologii: m.in.: Ola Muzińska, Ewa Hevelke, Kamila Paprocka, Agata Skwarczyńska, Paulina Wnukiewicz, Asia Derkaczew, Ania Galas. Mówimy o sobie: akcja obywatelska, ruch ideowy. Chcemy spróbować zmienić warszawskie teatry repertuarowe, finansowane przez miasto. Jesteśmy głosem widzów, którym nie podoba się, że Warszawa ma 20 miejskich scen, najwięcej w Europie, ale za ilością nie idzie jakość. Skąd pomysł na nazwę? - Pierwotnie chcieliśmy się nazywać "Bojówki im. Leona Schillera", ale to za bardzo kojarzy się z patriotyzmem i ma posmak postkomuny. Przyjęła się nazwa "Trans-fuzja", bo idzie o przetaczanie świeżej krwi, reanimację martwych teatrów. Kiedy zaczęliście działać? - Pod koniec sierpnia, kiedy uświadomiliśmy sobie, że nie ruszył jeszcze żaden z teatrów. 24 września

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Młodzi chcą reanimować martwe sceny

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 264

Autor:

Magda Dubrowska

Data:

14.11.2005