EN

30.12.2005 Wersja do druku

Odpowiedź młodym nie-głupim

Wprowadzając akcję reanimacyjną warszawskich teatrów, Trans-Fuzja nie wykazała się żadnymi pomysłami, a jedynie pustosłowiem. Świeża krew to za mało. Oczywiście jestem zwolennikiem zmian, ale trzeba wiedzieć kogo się atakuje i za co. Na razie w teatralnym światku akcję Trans-Fuzja postrzega się nawet jako przykrywkę dla rozgrywek o dyrektorskie posady w warszawskich teatrach - do e-teatru pisze Piotr Dziewoński.

Odpowiedź młodym nie-głupim, którzy chcą reanimować teatr, ale chyba do niego nie chodzą i chyba nie wiedzą, co się w nim dzieje. Nareszcie rozpętano dyskusję nad kształtem warszawskich teatrów. Tym lepiej, że z inicjatywą wyszli studenci wydziału Wiedzy o Teatrze. Niestety Trans-Fuzja to tylko grupa egzaltowanej młodzieży, zbuntowanej w sposób dziecinny a krytykującej tak nie konstruktywnie, że aż nie godzi się brać jej pod uwagę. Tym, co dyskwalifikuje i obnaża, jest brak zaplecza merytorycznego. Zacznijmy od programu "Po godzinach" wyemitowanego 9 grudnia w Telewizji Polskiej w Programie Pierwszym. Zaproszono tam (między innymi) gwiazdę Trans-Fuzji - pana Pawła Sztarbowskiego, (prawdopodobnie to on podpisuje się jako Boss na oficjalnej stronie internetowej) który skompromitował siebie, jak i cały swój happening. Dwukrotnie przyznając (w wymianie zdań z panią Joanną Szczepkowską i panem Wojciechem Kępczyńskim), iż nie widział wszystkich s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Piotr Dziewoński

Data:

30.12.2005