Grażyna Szapołowska przerwała milczenie i po oświadczeniu Jana Englerta, że aktorka straci pracę w Teatrze Narodowym, sama wydała oświadczenie. Twierdzi w nim, że informowała o konflikcie terminów już przed miesiącem i zamierza oddać sprawę do sądu.
Do kulminacji konfliktu między Grażyną Szapołowską a dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego Janem Englertem doszło w sobotę. Wówczas w Teatrze Narodowym w Warszawie nie odbył się spektakl "Tango" Sławomira Mrożka. Powodem była nieobecność Grażyny Szapołowskiej, która w tym czasie uczestniczyła w emitowanym na żywo muzycznym show telewizyjnej Dwójki "Bitwa na głosy" [na zdjęciu]. Englert wyszedł na scenę i przepraszał widzów. - Podjęła decyzję taką, że ważniejszy jest dla niej występ w telewizji, co jest w niezgodzie z etyką i regulaminami teatralnymi. A teraz są jasne i oczywiste skutki prawne - mówił wczoraj Englert. Dziś podtrzymał swe stanowisko i wręczył Szapołowskiej wypowiedzenie. Aktorka: To wewnętrzna sprawa teatru Aktorka wydała oficjalne oświadczenie: "Sytuację, jaka zaistniała dnia 9 kwietnia 2011 roku, uważam za wewnętrzną sprawę Teatru Narodowego, której świadkami również nie powinni być widzowie sobotnie