Stanisław Tym spoczął we wtorek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Ceremonię pogrzebową prowadził Jerzy Baczyński, redaktor naczelny „Polityki”. W ostatniej drodze aktorowi, scenarzyście, satyrykowi towarzyszyła rodzina, koledzy, m.in. Janusz Gajos, Wiktor Zborowski, Marek Kondrat, Maja Komorowska oraz miłośnicy jego twórczości.
We wtorek na cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach odbyła się uroczystość pogrzebowe aktora, satyryka, scenarzysty i reżysera Stanisława Tyma. "Żegnając Stanisława Tyma, pragniemy podziękować mu za wszystko, co zostawił. Za śmiech i refleksję, za odwagę i prawdę, za to, że swoją twórczością pomógł nam zrozumieć świat" - podkreśliła ministra kultury Hanna Wróblewska w liście odczytanym podczas wtorkowych uroczystości pogrzebowych artysty. "Stanisław Tym był jedną z tych postaci, której obecność odmieniła polską kulturę, czyniąc ją bardziej ludzką, prawdziwą. Był człowiekiem wielu talentów. Jego twórczość - rozpięta między filmem, teatrem, kabaretem i literaturą – pozostawiła po sobie ślad, który trudno przecenić. Każda jego kreacja – czy to scenariusz, występ sceniczny, czy satyryczny tekst – niosła w sobie prawdę o świecie i o nas samych" – napisała ministra.
Wróblewska zwróciła uwagę, że artysta był "człowiekiem o wyjątkowej moralnej sile". "Miał odwagę mówić prawdę w czasach, gdy milczenie wydawało się bezpieczniejsze. Jego satyra była aktem odwagi. Jego twórczość – aktem niezależności. Nigdy nie bał się być sobą, stanąć w obronie tego, w co wierzył. Zapamiętamy go także jako człowieka serdecznego, obdarzonego niezwykłą skromnością" - stwierdziła.
Dodała, że Stanisław Tym "był przykładem, że prawdziwy artysta to ten, który nie tylko tworzy, ale i inspiruje". "Dziś, żegnając Stanisława Tyma, pragniemy podziękować mu za wszystko, co zostawił. Za śmiech i refleksję, za odwagę i prawdę, za to, że swoją twórczością pomógł nam zrozumieć świat i odnaleźć w nich nas samych" - podsumowała szefowa MKiDN.
"Odejście Stanisława Tyma to koniec pewnej epoki. Przez dekady kształtował poczucie humoru Polek i Polaków. Nikt tak jak on nie podnosił nas na duchu w szarym i przygnębiającym PRL-u" – podkreślił w liście, skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Nawet wtedy, gdy nie było wesoło, dawał wiele powodów do uśmiechu. Filmy Chęcińskiego, Piwowskiego, Barei bez Stanisława Tyma nie stałyby się filmami kultowymi. Do dziś oglądamy je z uśmiechem, ale i rozczuleniem, wyłapując podteksty, doceniając puenty. To także jego wielka zasługa" - napisał Trzaskowski.
Przypomniał także o felietonach, jakie artysta publikował "przez blisko dwie dekady na łamach tygodnika Polityka, a wcześniej także Rzeczpospolitej, Wprost czy Tygodniku Kulturalnym i Literaturze, gdzie debiutował jako felietonista w 1972 r.". "Polskę opisywał z wrażliwością i humorem, nie stroniąc od uszczypliwości i wytykania codziennych absurdów. Uzupełnieniem felietonów były jego rysunki, karykatury naszej rzeczywistości, boleśnie obnażające to, co koślawe i wybrakowane. Upominał się w swoich tekstach o zdrowy rozsądek i fundamentalną uczciwość, angażował się w sprawy publiczne i nigdy się nie bał" - zaznaczył Trzaskowski. "Śmiech, który nam fundował w sposób niepowtarzalny, pozwalał przywrócić pojęciom i działaniom właściwy wymiar. Był symbolem prawdziwej empatii i bezinteresowności" – podkreślił.
"Dzień dobry, dobry wieczór, dobranoc. Tą formułką Stasio zawsze witał mnie, gdy dzwoniliśmy do siebie. A ostatnimi laty dzwoniliśmy bardzo często" - powiedział podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma jego przyjaciel, aktor Wiktor Zborowski.
"W czasie takiej jednej z rozmów telefonicznych uprzytomniłem sobie, że o mały figiel a bylibyśmy ze Staśkiem absolwentami tej samej uczelni, czyli Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie" - powiedział aktor. "Niestety, ta zacna wytwórnia kochanków Melpomeny nie doceniła talentów Stasia" - ocenił Wiktor Zborowski.
Przyjaciel zmarłego przypomniał, że Stanisław Tym "ukończył dwa uniwersytety". "Pierwszy to był STS. Drugi uniwersytet to był Jerzy Dobrowolski" - wyjaśnił.
"Pisał książki, scenariusze, felietony, fenomenalne skecze, piosenki, żarty, sztuki teatralne. Reżyserował filmy i przedstawienia teatralne, a także estradowe. Grał w tym wszystkim" - mówił. "I oprócz tego zostawił nam swoją bibliotekę, która składa się z prawie czterech tysięcy książek. Każda inna, każda inna - jak lubił podkreślać" - powiedział aktor.
Wiktor Zborowski zwrócił uwagę, że "uczył nas Stasio przez dziesięciolecia: z czego się śmiać, z czego się nie śmiać, a co należy wyśmiać". "Był nauczycielem fenomenalnie atrakcyjnym. I dlatego zawsze jego sale wykładowe pękały w szwach" - ocenił przyjaciel zmarłego.
"Miał też jeszcze jedną fenomenalną umiejętność - jak to mówił major Kucejko - do perfidii doprowadził grę na harmonijce doustnej" - podkreślił. "Wiele razy dzwonił do mnie i grał mi na harmonijce doustnej stosowne do okoliczności utwory. A to kolędy, a to Niech mu gwiazda pomyślności, a to Przybyli ułani pod okienko" - wspominał aktor. Wiktor Zborowski przyznał, że "nigdy Stasiowi nic takiego nie zagrał". Wyjaśnił, że w związku z tym w sklepie muzycznym w Piasecznie kupił drewnianą harmonijkę. Po czym aktor zagrał Stanisławowi Tymowi na tej harmonijce kolędę "Wśród nocnej ciszy".
"Na koniec trzeba powiedzieć, że strasznie Ci jestem wdzięczny Stasiu (...) za twoją taką mądrą obecność w moim życiu i że dane mi Cię było poznać" - mówił. "A na koniec powiem Ci Stasieńku, że jeżeli tam coś jest, a nie mogę tego wykluczyć, to chciałbym, żeby pierwsze, co usłyszysz, zbliżając się do bram raju, to było radosne i powitalne szczekanie Twoich piesków" - powiedział. "Kocham Cię Stasiu i będę o Tobie pamiętał" - zakończył swoje wspomnienie Wiktor Zborowski.
Aktor Ryszard Pracz wspomniał swoje pierwsze spotkanie ze Stanisławem Tymem w Studenckim Teatrze Satyryków: "Gdy przyjmowałem Stanisława do STS wygłosiłem formułkę, której używałem do wszystkich nowo przyjętych: Pracujemy za darmo, nie wolno się spóźniać, wręczyłem ci tekst". Przypomniał, że debiut Tyma w STS miał miejsce 4 stycznia 1961 r. "Nastąpiło potem 65 lat naszej wspólnoty w myśli, choć bywaliśmy w różnych miejscach" – podkreślił Pracz. Swoje wystąpienie zakończył słowami: "Do zobaczenia drogi przyjacielu".
Jerzy Baczyński, prowadzący ceremonię pogrzebową, przypomniał osiemnastoletnią współpracę Tyma z tygodnikiem "Polityka", nawiązał do jego dokonań aktorskich i satyrycznych, opowiadał o swoich przyjacielskich relacjach ze zmarłym, podkreślił jego miłość do psów. Po złożeniu urny z prochami zmarłego do grobu, w imieniu rodziny podziękował uczestnikom ceremonii pogrzebowej oraz zaapelował: "odwiedzajmy go tutaj".
Stanisław Tym zmarł 6 grudnia. Odszedł w wieku 87 lat po długiej chorobie.
Największą popularność zapewniły mu kreacje w "Misiu", którego był scenarzystą i współreżyserem, a także w "Rejsie" Marka Piwowskiego, "Rozmowach kontrolowanych" Sylwestra Chęcińskiego oraz "Rysiu", którego sam zrealizował. W swoim dorobku artystycznym miał również udział w takich serialach, jak "Czterdziestolatek", "Czterdziestolatek dwadzieścia lat później", "Bank nie z tej ziemi", "Tylko miłość" czy "Spadkobiercy".
Pełnił m.in. funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego w Elblągu (1983-1986). Jako reżyser współpracował z Teatrem Rampa w Warszawie (1987-1994) oraz stołecznym Teatrem Powszechnym (1994-2006). Pisał również sztuki teatralne (m.in. "Ciemny grylaż", "Kochany panie Ionesco!", "Rozmowy przy wycinaniu lasu") oraz słuchowiska radiowe.
W 1955 r. zadebiutował jako rysownik w gazetce Zakładów Przemysłu Cukierniczego 22 Lipca w Warszawie. "Byłem pracownikiem zakładu 22 Lipca, dawniej E. Wedel (...). I tam w zakładowym pisemku zamieszczono mój rysunek, który był rysunkiem satyrycznym, bo spirytus spożywczy był używany w tym zakładzie bardzo często do tych wszystkich czekoladek, a czasami - w czasie świąt Bożego Narodzenia, na śledzika na Wielkanoc - myśmy się spotykali przy tym spirytusie" - wspominał Tym w 2017 r. w Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego, gdzie zorganizowano retrospektywę jego rysunków.
Prace satyryczne Tyma drukowano m.in. w "Tygodniku Kulturalnym", "Rzeczpospolitej" i "Fotelu". Od lat 70. publikował również felietony. Jego teksty ukazywały się m.in. we "Wprost" i "Rzeczpospolitej". Przez ostatnich kilkanaście lat był związany z tygodnikiem "Polityka".
Artysta był laureatem wielu nagród, m.in. za najlepszy scenariusz do filmu "Rozmowy kontrolowane" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (1992 r.), Nagrody Kisiela dla najlepszego publicysty (1998 r.) oraz nagrody telewizyjnego Pegaza "za poczucie humoru i przenikliwość umysłu" (2002 r.). W 2004 r. uhonorowano go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2005 r. - Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". W 2010 r. otrzymał tytuł Mistrza Mowy Polskiej, zaś w 2021 r. - Nagrodę 100-lecia ZAiKS-u.