Na budowę Teatru TR rezerwowano 281 mln zł. Okazało się, że ta kwota nie pokrywa nawet połowy (!) najtańszej oferty wykonawców.
Otwarcie ofert w przetargu na budowę Teatru TR zakończyło się szokiem dla organizatorów. W grudniu 2021 r. Rada Warszawy znowelizowała wieloletnią prognozę finansową, w której wydatki na gmach zaprojektowany przez amerykańskiego architekta Thomasa Phifera zwiększono z niespełna 140 do 281 mln zł.
Tańsze była korporacja budowlana Doraco, która zadeklarowała, że jest gotowa zbudować gmach teatru za ok. 643 mln zł, czyli grubo ponad dwa razy tyle, ile rezerwował inwestor. A Mostostal Warszawa chciał aż 788 mln zł.
Skąd aż takie ceny?
"Warunki przetargu to wyrok śmierci dla wykonawcy"
- Zrobiono idiotyczną prekwalifikację po kuriozalnym dialogu technicznym. Obiekt zaprojektowany jest prawie że niewykonalny, a umowa i dokumenty jej towarzyszące to wyrok śmierci dla wykonawcy. I jeszcze kryteria oceny ofert - kompletnie od czapy - irytuje się inżynier z wieloletnim doświadczeniem, pracujący w firmie budowlanej, która interesowała się udziałem w przetargu, zastrzegając anonimowość.
Na etapie przetargu firmy skarżyły się na jego zapisy. Mostostal Warszawa złożył oficjalne odwołanie, twierdząc, że "w opisie sposobu oceny w poszczególnych podkryteriach zamawiający posługuje się niejasnymi, niezdefiniowanymi pojęciami takimi jak np. podstawowe ryzyka, minimalny akceptowalny zakres działań, istotne ryzyka związane z realizacją zamówienia".
Firma dodawała, że na etapie dialogu konkurencyjnego wykonawcom udostępniono jedynie projekt architektoniczny budowlany, natomiast projekty wykonawcze wielobranżowe zostały udostępnione wykonawcom dopiero 17 lutego 2023 r., na dwa miesiące przed obowiązującym wówczas terminem składania ofert. "Same zaś formularze kosztorysów ofertowych stanowiących Tom IV, na których wykonawcy są zobowiązani wyliczyć cenę oferty, liczą ponad 4000 pozycji" - wytykali inżynierowie Mostostalu.
- W tych warunkach ta budowa potrwa pewnie z 10 lat - mówi z goryczą rozmówca "Wyborczej".
W przetargu bardzo dużo punktów - aż 15 proc. - można było dostać za doświadczenie osób wyznaczonych do realizacji zamówienia, co firmy wykonawcze uważały za przesadę.
Odwołanie składało też Doraco. W dokumencie firma skarżyła się na "nieprzejrzyste zasady oceny ofert, poprzez warunkowanie sposobu oceny ofert (zastosowanie wzoru) od tego, ile ofert zostanie złożonych (...) wykonawcy na podstawie dokumentów zamówienia nie znając ilości składanych ofert, nie mogą ustalić, w jaki sposób będą oceniane ich oferty, co prowadzi do naruszenia zasad uczciwej konkurencji i zasady przejrzystości postępowania" - oburzała się firma.
Udziałem w przetargu interesował się Budimex, wykonawca Muzeum Historii Polski na Cytadeli. Też złożył odwołanie, narzekając na to, że inwestor rezerwował sobie prawo do przerwania odbiorów w razie wykrycia wad lub usterek, nawet, jeśli miałyby one charakter nieistotny. Firma zniechęciła się i oferty w końcu nie złożyła. Nie wystartował też Warbud, który tuż obok kończy budowę Muzeum Sztuki Nowoczesnej (zresztą ze sporym opóźnieniem - w chwili podpisywania umowy w 2019 r. jej zapisy przewidywały, że budynek będzie gotowy w grudniu 2022 r., a inwestycja potrwa co najmniej rok dłużej).
Teatr TR. Oferty znacznie droższe, niż przewidywał kosztorys. Tak jak z Salą Kongresową
Tak ogromna różnica między ofertami a kosztorysem była czarnym scenariuszem, którego obawiano się w stołecznym ratuszu. Były powody, by się martwić. Bo przecież w ub.r. fiaskiem w podobnym stylu zakończył się przetarg na wznowienie remontu i przebudowy Sali Kongresowej w Pałacu Kultury.
Na modernizację Sali Kongresowej rezerwowano 245 mln zł. A w przetargu złożono trzy oferty, najtańsza opiewała na 368 mln zł. Przetarg unieważniono, a kilka tygodni temu ogłoszono nowy, po drodze zwiększając budżet inwestycji do 375 mln zł.
Oferty na Teatr TR są teraz w trakcie oceny, władze miasta muszą podjąć decyzję, czy unieważniać przetarg, czy też dołożyć aż kilkaset milionów złotych.