Na próbach z aktorami rozmawialiśmy o tym, że w "Matce Joannie od Aniołów" Iwaszkiewicza - moim poprzednim spektaklu w Teatrze Narodowym - próbowaliśmy dociekać istoty zła, a w "Dekalogu" szukamy istoty dobra - mówi PAP Wojciech Faruga, reżyser "Dekalogu". Premiera w TN - w sobotę.
"Dziesięć przykazań jest tym, z czym Bóg zostawia ludzi, dając im wolną wolę i samodzielność. W tym sensie są one o człowieku, a nie o Bogu" - powiedział reżyser. "Jeżeli chodzi o scenariusz Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza - to mam głębokie poczucie, że +Dekalog+ - jako pewna figura budująca naszą kulturę - jest dla nich pretekstem do opowieści. Do pokazania historii bardzo ludzkiej, opowieści o ogromnej samotności - również tej metafizycznej" - wyjaśnił.
"Myślę, że nasz spektakl zrobiliśmy w zgodzie z ich duchem, bo traktujemy ten +Dekalog+ raczej psychologicznie, a nawet psychoanalitycznie" - ocenił Faruga. Zaznaczył, że wydaje mu się, iż "u Kieślowskiego i Piesiewicza to nie figura Boga Ojca jest tą figurą, która stwarza ten świat". "To figura ojca, człowieka" - podkreślił.
"W przedstawieniu tak naprawdę mamy 10 opowieści, w których relacje pomiędzy rodzicami a dziećmi są podstawą akcji. One oczywiście mają różną wagę albo rozmaite odcienie. Jednak łączy je to, że to jest historia o rodzicach i o dzieciach" - powiedział. "Wskazują na niejednoznaczne i często kalekie relacje międzyludzkie. Mówią o tym, co nas kształtuje, i o sensie oraz konsekwencjach danych przez Boga nakazów" - wytłumaczył reżyser.
"Myślę, że ten spektakl ma potencjał dotknąć takich wrażliwych strun, które tkwią w każdym z nas. Zadać ważne pytania, które nie zawsze mają metafizyczny charakter. Czasami są prostymi pytaniami o to: jak żyć? co jest dobre?, jakie są konsekwencje naszych wyborów?" - ocenił. "W tym sensie nie mam poczucia, że religia jest tutaj główną sferą. Raczej ten serial wynika z egzystencjalnej pustki i potrzeby jej zapełnienia" - zwrócił uwagę Faruga, dodając, że "tym tropem podążał podczas prób".
Zaznaczył, że ramą kompozycyjną tego spektaklu jest część ósma serialu z 1988 r., inspirowana losami Hanny Krall. "Szukając sposobu zmieszczenia wszystkich dziesięciu części w dwuipółgodzinnym przedstawieniu - wymyśliliśmy razem z gruzińskim dramatopisarzem Davitem Gabunią taką formułę, w której +Dekalog Osiem+, czyli ta część filmu rozgrywająca się kilkaset metrów od Teatru Narodowego, w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, staje się centrum opowieści" - powiedział. "Do tego miejsca przychodzą studenci i dzielą się ze swoją profesorką trudnymi przypadkami. Sam Kieślowski z Piesiewiczem trochę ułatwia sprawę, bo na początku +Dekalogu Osiem+ jedna z aktorek-studentek prezentuje jako trudny przypadek etyczny +Dekalog Dwa+" - wyjaśnił.
"Razem z Davitem Gabunią pomyśleliśmy, że może to jest formuła, w której da się zmieścić cały ten spektakl. Bo ta opowieść jest tak naprawdę próbą mierzenia się z różnymi casusami, a każde z tych przykazań jest pretekstem do snucia opowieści, która ukazuje ich relatywizm. Być może tylko poza przykazaniem +nie zabijaj+" - powiedział. "Te przykazania są też traktowane w naszym przedstawieniu jako przyczynki do pewnej dyskusji, refleksji, a nie jako wskazówki dydaktyczne" - zaznaczył.
"Ten cykl opowieści jest po prostu szczery. Nie opowiadamy: co jest złe albo dobre - ale zadajemy pytania i mamy nadzieję, że widzowie też kilka tych ważnych pytań sobie zadadzą" - zwrócił uwagę Faruga, dodając, że "nie wierzy w teatr, który odpowiada na pytania".
Ascetyczna scenografia przedstawienia kojarzy się z późnymi latami osiemdziesiątymi XX w. Na scenie umieszczono długi drewniany stół, na którym stoją plastikowe telefony. Obok ustawiono kilka krzeseł i metalową, stojącą popielniczkę, na której położono paczkę Ekstra Mocnych. W niektórych miejscach sceny leżą płachty topniejącego śniegu.
"Nie uwspółcześnialiśmy tej historii na siłę, bo wierzymy w inteligencję widzów. Razem z Katarzyną Borkowską, która odpowiada za scenografię i kostiumy, nie chcieliśmy przekładać tego, co w pewnym sensie jest dokumentem epoki, na dzisiejsze realia" - powiedział reżyser. "Nie mam poczucia, że gdyby zamiast plastikowych telefonów leżały iPhony, ten spektakl zyskałby na aktualności" - wyjaśnił.
Przyznał, że w jego ocenie "aktualność +Dekalogu+ polega na trafności pytań, które zostaną zadane, oraz na bolesności historii, które prezentuje". "Nie udajemy, że akcja rozgrywa się w 2022 r., gdy w Ukrainie toczy się wojna" - zaznaczył.
Wyjaśnił, że adaptacja powstała w 2019 r. "Wtedy ta decyzja uczynienia +Dekalogu Osiem+, który jest jedyną częścią opowiadającą historię z lat czterdziestych, z czasów okupacji i Warszawy, w której funkcjonowało getto - wydawała się słuszna" - mówił. "Wówczas wykreśliliśmy ze scenariusza wszelkie anachroniczne sformułowania, jak +kolaborant+ i +okupant+. A teraz, gdy wróciliśmy do niego powakacjach - okazało się, że to nieprawda, że sytuacja uległa zmianie. Coś, co jeszcze pół roku temu wydawało nam się językiem minionym - jest aktualne" - wytłumaczył.
"Język Kieślowskiego i Piesiewicza dogonił rzeczywistość. Słowa +kolaborant+ i +okupant+ są wyrażeniami, których używamy na co dzień" - ocenił. "To oczywiście łączy się ze smutną refleksją dotyczącą tego, czy nasz świat zmienia się na lepszy, czy utknął w pewnej pętli i nie widać z niej wyjścia" - powiedział reżyser.
"Nie bez znaczenia jest to, że dzisiaj na scenie przywołujemy ten tekst, który jest zapisem pewnego kryzysu, który chwilę później, w 1989 r., wybuchł. Przecież to był zapis kondycji ludzkiej tuż przed przełomem politycznym" - przypomniał. "Myślę, że ta sytuacja, w której jesteśmy dzisiaj, jest dla nas wszystkich stanem zawieszenia i niepewności o to, co nadejdzie w najbliższej przyszłości" - zaznaczył.
Faruga przypomniał, że w przedstawieniu wystąpi dziewięcioro aktorów Teatru Narodowego. "Większość z nich zaprezentuje się w rolach podwójnych, potrójnych, poczwórnych" - mówił. "Gdy jednak wchodzi się dość głęboko w ten film - to widać pewną powtarzalność motywów. To nawet nie chodzi o to, że nie chcieliśmy zrobić spektaklu na 40 osób - lecz o to, że przez te zestawienia poszczególnych postaci, które kreuje jeden aktor, odsłania się coś ciekawego, co jest specyfiką języka teatru" - wyjaśnił.
Podkreślił, że "w filmie, który jest jednak mocno spętany ograniczeniami realizmu, wiele rzeczy jest niemożliwych". "Z jednej strony mamy poczucie, że istnieje pewna trudność przekładania filmu na teatr, a z drugiej - przy paru scenach okazało się, że teatr daje więcej wolności, że w filmie musielibyśmy pokazać to za pomocą realistycznych środków" - wskazał reżyser, dodając, że "na scenie panuje wolność".
"Cała twórczość Kieślowskiego wyrasta z warsztatu dokumentalnego. I gdy patrzy się od strony reżyserskiej na postaci w jego +Dekalogu+, to widać, że nie mamy do czynienia z rolami skonstruowanymi według klasycznych zasad dramaturgii Szekspirowskiej lub Czechowowskiej" - mówił. "Przez cały czas mamy poczucie, że podglądamy kogoś, kogo nie rozumiemy. Za tą intuicją poszliśmy w pracy, ustalając, że nie do końca jest tak, że aktorzy muszą zrozumieć swoje postaci" - zaznaczył.
"Bo +Dekalog+ ma formułę podglądania i zakłada obecność przez cały czas pewnej tajemnicy. I bez tej tajemnicy traci on swoją siłę" - ocenił Faruga.
"Całkiem niedawno, kiedy obserwowaliśmy przedpandemiczną i przedwojenną rzeczywistość, wydawało się, że wszystko jest mniej więcej przewidywalne i poruszamy się w jakiejś racjonalności" – powiedział reżyser, cytowany na stronie Teatru Narodowego. "Wydaje mi się, że rozważania: co jest dobre, co jest złe, co trzeba, a czego nie wolno są teraz, kiedy ten świat po raz kolejny nam się wymknął, wyjątkowo ważne. Z mocą powracają te wszystkie pytania Kieślowskiego o podstawowe zasady, w które nigdy nie można zwątpić" - zaznaczył twórca.
Jak przypomniano, w 1988 r. w Polsce nakręcono serial na podstawie Dekalogu. "Z jednej strony, sama koncepcja wydaje się niemożliwa, może nawet obrazoburcza. Nie można przecież tłumaczyć aksjomatów, stanowiących podstawę religii" – napisała Katarzyna Kasia w tekście "Nieznośny ciężar moralności" zamieszczonym w programie spektaklu.
"Z drugiej – i to zostało przez Kościół katolicki bardzo docenione – dzięki tym filmom przykazania zostały nie tylko przypomniane, ale również ożywione" - podkreśliła.
Adaptację scenariuszy Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza przygotował Davit Gabunia. Za dramaturgię odpowiada Julia Holewińska. Reżyseria - Wojciech Faruga. Za scenografię, kostiumy i światła odpowiada Katarzyna Borkowska. Muzykę skomponował Bartosz Dziadosz. Choreografię opracował Krystian Łysoń.
Występują: Sławomira Łozińska (Zofia, Gospodyni, Sędzina, Kobieta), Edyta Olszówka (Anka, Studentka, Hanka, Przewodnicząca, Córka), Karol Pocheć (Krzysztof, Student, Janusz, Piotr, Mężczyzna, Komputer), Małgorzata Kożuchowska (Magda, Studentka, Ewa, Dziewczyna), Paweł Brzeszcz (Tomek, Student, Jacek), Wiesław Cichy (Michał, Student, Ksiądz, Właściciel, Strażnik, Gazownik), Mateusz Kmiecik (Jerzy, Student, Jeziorski, Marek, Blondyn, Kierownik), Adam Szczyszczaj (Artur, Student, Wojciech, Brodacz), Gabriela Muskała (Elżbieta) oraz Córka (***).
Premiera "Dekalogu" - 8 października o godz. 19.30 na Scenie przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego. Kolejne przedstawienia - 9 i 11-12 października.