Mój spektakl nie jest tylko zwykłą komedią. Cała ta historia jest też pretekstem do zabawy teatrem, zabawy konwencją. Do pewnej umowności; do tego, że aktorzy nie grają realistycznie, przerysowują swoje role – mówi PAP Artur Barciś, reżyser „Bez hamulców”. Premiera w Małej Warszawie – we wtorek.
"W postać głównego bohatera będę się wcielał dopiero w przyszłym roku, bo teraz jako reżyser nie mogłem go grać i równocześnie reżyserować. Na razie tę postać będzie grał Piotr Szwedes. Potem będziemy grali tę rolę na spółkę" - powiedział Artur Barciś.
Reżyser wyjaśnił, że "bohaterem przedstawienia jest człowiek, który ma pewną dolegliwość, polegającą na tym, że mówi to, co myśli". "Jest skrajnie asertywny i to jest jego problem. Udaje się do psychiatry, którego prosi o pomoc. Psychiatra nie potrafi sobie z tym problemem poradzić i prosi o pomoc innych lekarzy pracujących w tej prywatnej klinice" - mówił. "Okazuje się, że lekarze, którzy mają mu pomóc, sami potrzebują wsparcia. Na tym polega komediowość tej sytuacji" - zaznaczył twórca przedstawienia, dodając, że "nasz bohater postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc im na swój sposób - bez hamulców".
"Jednak mój spektakl nie jest tylko zwykłą komedią. Cała ta historia jest również pretekstem do zabawy teatrem, zabawy konwencją. Do pewnej umowności; do tego, że aktorzy nie grają realistycznie, przerysowują swoje role" - tłumaczył. "I właśnie o to chodzi, że my się w tym przedstawieniu bawimy razem z widzami tą konwencją" - wyjaśnił Artur Barciś.
Reżyser przypomniał, że w 2018 r. wyreżyserował inny utwór Laurenta Baffie "Nerwica natręctw". "Zagraliśmy ją już 600 razy, co jest dla teatru wielkim sukcesem. To była sztuka podobna, bo rozgrywa się w środowisku lekarskim, ale konwencja była inna, realistyczna" - powiedział twórca spektaklu.
"W Bez hamulców przedstawienie jest przerywane rozmaitymi komentarzami aktorów. Na przykład ogłaszamy, żeby widzowie nie wyłączali telefonów komórkowych, bo jak można wymagać od ludzi, by wyłączali coś, co mają najważniejszego przy sobie" - mówił. "Oczywiście, jest w tym ironia, ale jeśli komuś zadzwoni telefon - to my spokojnie zatrzymamy akcję i poczekamy, aż rozmowa dobiegnie końca" - wyjaśnił. Dodał, że "spektakl wymaga aktywności widzów i pada w nim informacja, że oklaski są obowiązkiem publiczności".
Artur Barciś przyznał, że "szkoda by było nie skorzystać z okazji i nie zabawić się tymi teatralnymi konwencjami".
"Scenografia jest dosyć realistyczna, jak na potrzeby teatru, który jest teatrem jeżdżącym po Polsce. Jest wiarygodna, łącznie z ekranem telewizyjnym, na którym będą wyświetlane rożne rzeczy" - powiedział reżyser "Z kolei kostiumy są bardzo adekwatne do postaci, ponieważ te postaci są bardzo charakterystyczne. One nie są tak do końca prawdziwe. Są troszeczkę przerysowane" - zaznaczył twórca przedstawienia.
W zapowiedzi spektaklu podkreślono, że "komedia w reżyserii Artura Barcisia, który także wciela się w główną rolę (w dublurze z Piotrem Szwedesem), to gwarancja porządnej dawki śmiechu i niezapomnianych chwil".
"+Bez hamulców+ to rewelacyjna komedia autorstwa francuskiego pisarza, reżysera filmów krótkometrażowych i humorysty Laurent Baffie. Znany jest z przebojowej Nerwicy natręctw, której polską prapremierę w 2018 r. w Teatrze Gudejki wyreżyserował Artur Barciś" - czytamy w przesłanej informacji.
Występują: Karolina Sawka, Katarzyna Ankudowicz, Joanna Kurowska, Artur Barciś/ Piotr Szwedes, Paweł Deląg, Lesław Żurek/ Paweł Ciołkosz oraz Hiroaki Murakami.
Tłumaczenia sztuki dokonał Witek Stefaniak. Reżyseria - Artur Barciś. Kostiumy zaprojektowała Zuzanna Markiewicz, a scenografię - Wojciech Stefaniak.
Premiera "Bez hamulców" - 19 listopada o godz. 19 na scenie w Małej Warszawie (ul. Otwocka 14). Kolejne przedstawienie - 5 grudnia w Poznaniu.