To jest sztuka, która pokazuje pewien mechanizm, znany od wieków, mechanizm przemiany człowieka w despotę, autokratę - powiedział PAP Krzysztof Dracz, reżyser "Pana Hoho" wg Witolda Dulęby. Prapremiera "Pana Hoho" w stołecznym Teatrze Polonia - w niedzielę.
- Pan Hoho to jest protokolant, który pracuje w wydziale hipotecznym w Trybunale, jak to zostało enigmatycznie ujęte. Jest cichym, skromnym, zakompleksionym mężczyzną, który w toku akcji przeobraża się w prezesa Trybunału - wyjaśnił reżyser.
Dracz przypomniał, że "pan Hoho mieszka w kamienicy, w mieszkaniu sublokatorskim, w którym wynajmuje pokój". - Sztuka jest czteroosobowa. Na scenie pojawia się właścicielka kamienicy i jej troje sublokatorów - powiedział, dodając, że właścicielkę kamienicy Almację Lenert zagra Iwona Bielska.
- Po kilku rozmowach i zapoznaniu aktorów z tekstem - udało się skompletować bardzo zacny skład aktorski, bo widzowie zobaczą w przedstawieniu obok Iwony Bielskiej, Polę Błasik, Krzysztofa Stelmaszczyka i mnie - wyjaśnił. Krzysztof Dracz zagra w spektaklu tytułową rolę.
Reżyser zwrócił uwagę, że "tragikomedia Witolda Dulęby stanowi obraz społeczeństwa w mikroskali".
- To jest sztuka, która pokazuje pewien mechanizm, znany od wieków, mechanizm przemiany człowieka w despotę, autokratę - mówił. - On obrazuje sposób, w jaki rodzi się terroryzm w społeczeństwie. Ten mechanizm pokazuje również, jak to jest możliwe, iż w mikroskali, w tak małym, czteroosobowym społeczeństwie, dochodzi do tego, że zakompleksiony człowiek wyrasta na głównego despotę - tłumaczył Dracz.
Zwrócił uwagę, że sztuka Dulęby "ukazuje również społeczeństwo, które krok po kroku oddaje pewne sposoby, prawa i przywileje jednostce". - W spektaklu ujawniamy podłoże społeczne, które umożliwia takiemu indywiduum, jak pan Hoho, zdobycie znaczącej pozycji. A dzieje się tak w wyniku manipulacji, zastraszania - dodał.
Dracz ocenił, że "społeczeństwo, które chce dobrze, nie lubi zadrażniać stosunków - które idzie na kompromis - daje przestrzeń i pożywkę, by takie despotyczne osobowości mogły się rozwijać". - Z całą pewnością gdyby społeczeństwo wyznaczyło granice - to to by się nie udało - podkreślił.
Pytany o to, kto wpadł na pomysł wystawienia napisanego 20 lat temu tekstu Witolda Dulęby, reżyser powiedział: "to była sugestia dyrektor Krystyny Jandy, do której autor przysłał kiedyś tę tragikomedię". - Warunki społeczno-polityczne zasugerowały nam, że jest on teraz wart wystawienia - wyjaśnił.
"Tytułowy bohater to człowiek bez właściwości. Przeciętny, niczym niewyróżniający się mężczyzna, pracujący jako protokolant w miejscowym sądzie niczym Józef K. Franza Kafki. Swoją życiową przestrzeń dzieli z trojgiem współlokatorów. I choć traktowany jest przez nich z szacunkiem i lekkim pobłażaniem, to sam buduje w sobie rolę ofiary" - napisano w zapowiedzi przedstawienia.
Jak wyjaśniono, "pewnego dnia, stojąc przed lustrem, postanawia zmienić sytuację". "Każe tytułować siebie prezesem Trybunału, w salonie organizuje gabinet, a od domowników oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa" - czytamy na stronie teatru.
Podkreślono, że "początkowo jego zachowanie traktowane w kategoriach nieszkodliwego dziwactwa stopniowo przeradza się jednak w dyktaturę i terror, doprowadzając do tragedii".
"Jak daleko może się posunąć człowiek, którym determinuje zachwiane poczucie własnej wartości? Czy otoczenie jest tylko biernym tłem wydarzeń?" - napisano.
Przedstawienie w stołecznym Teatrze Polonia jest prapremierową inscenizacją tekstu, który został napisany 20 lat temu.
Autorem sztuki jest Witold Dulęba. Reżyseria - Krzysztof Dracz. Scenografia, kostiumy i reżyseria światła - Michał Dracz. Realizacja światła - Rafał Piotrowski. Realizacja dźwięku - Michał Tatara.
Występują: Iwona Bielska (Almacja Lenert), Pola Błasik (Melinda), Krzysztof Dracz (Pan Hoho) i Krzysztof Stelmaszyk (Tefercjusz Piórko).
Prapremiera "Pana Hoho" - 6 lutego o godz. 17 na Dużej Scenie Teatru Polonia w Warszawie. Kolejne przedstawienie - 7 lutego.