Kilka lokalizacji na Bielanach i Żoliborzu, długie dyskusje w komisji nazewnictwa i w końcu decyzja, by popularna w latach 70. piosenkarka Anna Jantar miała skwer swojego imienia pośrodku ul. Jana Kasprowicza. Czy to jednak najlepszy wybór? Pisze Jarosław Osowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

O uhonorowanie Anny Jantar upominała się od dawna radna Anna Auksel-Sekutowicz (Nowoczesna). W zeszłym roku minęła 40. rocznica tragicznej śmierci piosenkarki w katastrofie samolotu na Okęciu, którym wracała z trasy koncertowej w Stanach Zjednoczonych. W latach 70. wylansowała znane do dziś piosenki, m.in. "Tyle słońca w całym mieście", "Nic nie może przecież wiecznie trwać", "Najtrudniejszy pierwszy krok", "Staruszek świat" czy "Zawsze gdzieś czeka ktoś".

Okazało się, że nie tak łatwo znaleźć jeszcze wolne i nadające się do nazwania miejsce w Warszawie. W dodatku w pobliżu w dzielnicy Anny Jantar, czyli na Bielanach (jej grób znajduje się na Cmentarzu Wawrzyszewskim). Radni wytypowali dla niej skwer w pobliżu skrzyżowania al. Reymonta i ul. Wólczyńskiej przed blokiem, w którym mieszkała piosenkarka z mężem Jarosławem Kukulskim i córką Natalią, która też występuje na scenach estradowych od najmłodszych lat. Na nazwanie tego miejsca nie zgodziła się jednak spółdzielnia mieszkaniowa, której podlega teren.