EN

30.10.2023, 15:56 Wersja do druku

Warszawa. Literackie IMPRO i premiera książki „Wpół do świtu” Mariki Krajniewskiej w Teatrze XL

Teatr XL imienia Artystów Zaangażowanych i Wydawnictwo Papierowy Motyl łączą swoje siły i zapraszają do księgarnio-kawiarni TU MI WOLNO, mieszczącej się tuż przy teatrze XL, którego słowem sezonu 2023/2024 jest Przebudzenie. To miejsce wyjątkowe, ponieważ łączy teatr z literaturą i daje przestrzeń do smakowania słowa i wspólnego tworzenia, celebracji i integracji ze sztuką i literaturą.

fot. mat. organizatora

Przebudzając się do działania i przeżywania otwieramy przestrzeń na eventy literackie, łączymy teatr i literaturę, by jeszcze lepiej i szerzej dotrzeć do odbiorcy – komentuje Diana Karamon, dyrektorka artystyczna Teatru XL.

Już 19 listopada Literackie IMPRO i premiera książki Mariki Krajniewskiej „Wpół do świtu”. 

Literackie IMPRO to gra improwizowana książkami i branżą wydawniczą. Gra bez scenariusza i reżyseria na miejscu z udziałem publiczności. 

Mieliśmy już „O północy w Paryżu”, teraz mamy „Wpół do świtu” w Warszawie. W książce Krajniewskiej, będącej współczesną powieścią obyczajową, pojawia się Warszawa sprzed stu lat, ale także przedwojenny Paryż. A współcześni bohaterowie, uwikłani w poszukiwanie skarbu, odnajdą i przywołają nie tylko Stasię Umińską i Jana Żyznowskiego, ale także Juliana Tuwima, Jana Lechonia, Leona Schillera, a nawet Gertrude Stein. I to nie wszystko. 

Główną postacią „Wpół do świtu” jest Ewa. Ewa dobiega czterdziestki, ma poukładane życie, partnera, ugruntowaną pozycję zawodową. Strata przychodzi niespodziewanie. Taka, o której się nie mówi, nie pisze. Taka, po której się nie dzwoni, nie odbiera, nie bywa i nie rozumie samej siebie.  W kalejdoskopie roztrzaskanych emocji kobieta nie potrafi dojść do ładu sama z sobą. Wszystko zmienia się, gdy w poszukiwaniu spokoju postanawia rzucić dotychczasową pracę w korporacji i zatrudnia się w małym, przytulnym antykwariacie prowadzonym przez starszego pana, którego Ewa nazywa Świętym Mikołajem. Z pozoru nudne miejsce pełne papierów i kurzu, szybko staje się jej drugim domem, a stosy starych dokumentów i pism – drugim życiem. 

Ewa zaczyna bowiem przepisywać dawną korespondencji Stanisławy Umińskiej, której listy miały przynieść ukojenie.  Ku własnemu zdziwieniu, pewnego dnia odkrywa, że pełne kolorytu listy z epoki mogą być tak naprawdę mapą prowadzącą do prawdziwego skarbu!

Czytałam już książki Mariki Krajniewskiej o miłości, przyjaźni, historii, Rosji, dziewczętach upadłych, a nawet o kampanii prezydenckiej.

Wzruszałam się, śmiałam, uczyłam i niecierpliwie wyczekiwałam finału.

Żadna z tych książek nie uczyniła jednak tego, co ta, którą trzymasz w rękach.

Pomogła mi przypomnieć sobie, jak bardzo lubiłam kiedyś pisać listy i jak wielką moc miały te, które otrzymywałam.

Dlatego piszę teraz do Ciebie. 

Ta książka smakuje jak kubek aromatycznej herbaty z miodem i cynamonem.

I uczy, jak „skromnie przyjmować i spokojnie tracić”.

Zgadniesz, czyje to słowa?

Bo „Wpół do świtu” to nie tylko świetna proza, ale także niezła łamigłówka.

Joanna Brodzik

LITERACKIE IMPRO i premiera książki "Wpół do świtu" Mariki Krajniewskiej

19 listopada, godz. 16.00

Teatr XL imienia Artystów Zaangażowanych

WSTĘP WOLNY!

Zbrodnia „Anioła” – taki tytuł miał okładkowy artykuł Nowości Ilustrowanych z 14 lutego 1925 roku. Sam artykuł odnosił się do głośnego procesu, jakim żyła cała Europa. A dokładniej do wyroku paryskiego sądu. Na ławie oskarżonej siedziała Stanisława Umińska, znakomita aktorka, znana z Nie-Boskiej Komedii czy Snu Nocy Letniej, która 15 lipca 1924 roku strzałem z browninga skróciła męczarnie swojego śmiertelnie chorego ukochanego, polskiego pisarza, krytyka, malarza formisty Jana Żyznowskiego.

Stasia, w zasadzie Sinia - bo tak ją lubił nazywać Jan – stała się Aniołem Śmierci. Społeczeństwo było pod wrażeniem siły oraz odwagi młodej kobiety i nikt nie miał wątpliwości, że działała wyłącznie z miłości. Stanisławę Umińską uniewinniono. Gdy wróciła do Polski, nie potrafiła już grać. Wstąpiła do zakonu i jako Siostra Benigna niosła pomoc innym. W czasie wojny prowadziła Przystań, dom dla dziewcząt upadłych, czyli małoletnich prostytutek, który mieścił się w willi przy Modlińskiej 257. To właśnie w Przystani, pod nosem niemieckich wojsk, razem z Leonem Schillerem wystawiła Pastorałkę i szereg innych spektakli. O Pastorałce wspominał Miłosz jako o najbardziej wzniosłym i mistycznym przeżyciu. 

Źródło:

Materiał nadesłany

Wątki tematyczne