20 i 21 listopada o godz. 15.30 odbędą się pokazy online spektaklu "Enter Full Screen" w reż. Wojtka Ziemilskiego.
Dawno, dawno temu, w krainie Zooma, transmitowanych na żywo selfików i snapchatowych filtrów, był sobie kraj ze strefami bez LGBT. Mówiono na nie „strefy bez ideologii LGBT”, a myślano: bez ludzi. Kraj ten był częścią Unii Europejskiej. Strefy zaś były najzwyklejszymi miejscami na świecie, pełnymi dziwnych stworzeń. Poszliśmy tam. Reszta jest historią.
Próbujemy z przerwami od czerwca. Wyłącznie na Zoomie. Wydawało się to prostym rozwiązaniem - każdy w swoim mieszkaniu, ze swoim komputerem. Okazało się, że po drodze są przeprowadzki, podróże, ciągle psujący się sprzęt, rwący się internet. W trzech, a czasem nawet pięciu krajach. Na przykład Claudia od początku prób zmieniła miejsce zamieszkania chyba czterokrotnie.
Przez tydzień próbowaliśmy razem w Nowym Teatrze. Myśleliśmy, że celem będzie wyłącznie spotkanie się w realu, uspokojenie zmysłów, które po dziesiątkach godzin prób szalały. Okazało się, że przez tydzień mieliśmy milion technicznych problemów wymagających obecności na miejscu.
Podczas spektaklu każdy będzie w swoim mieszkaniu - Adrian i Andjela w Zagrzebiu, Claudia w Berlinie (czy w Dreźnie? Sam się pogubiłem), Tenzin w Stuttgarcie, Ewelina w Warszawie. Wyjątkiem będzie Janek, który podróżuje do podwarszawskiej Kobyłki. To najbliższa Warszawy „strefa bez LGBT", i jest to dla nas kluczowe. Nie wiadomo jeszcze, kto i jak ma obsługiwać muzykę, technikę, zagubionych internetowo widzów. Jak wygląda początek takiego spektaklu? Jak go zakończyć? (Aplauz przez Zooma jest niefortunnym doświadczeniem). Przestaliśmy sobie zadawać pytanie czym to jest – spektaklem, filmem, wydarzeniem, spotkaniem... Jednoczy nas czas, akcja i zoomowe miejsce. Więc chyba jednak teatr.
Wojtek Ziemilski
A o czym to jest? O paskudnych rzeczach, które się dzieją w Polsce - a konkretnie, które dzieją się osobom ze środowiska LGBTQ+. A jeszcze bardziej – o tym, jak na nie reagujemy, kiedy jesteśmy na miejscu, i kiedy uczestniczymy w nich ekranami. My, zjednoczeni wartościami Europejczycy. O tym, czym jest przeżywanie na odległość, współodczuwanie. O zabawach z tożsamością, o wymyślaniu świata na nowo jako bajki. Żeby w ogóle być w stanie go odbierać.
Zoom nie wydaje się czymś dobrym. (Blisko ale daleko, ludzko ale w kwadracie, normalnie ale wyczerpująco…). Zoom nie wydaje się czymś dobrym. (Blisko ale daleko, ludzko ale w kwadracie, normalnie ale wyczerpująco…)
Więc zaczynamy od Zooma. Niezręczne uczucie. Jak substytut, w którym starasz się zadomowić, żeby uwierzyć, że to nie jest tylko dmuchana lalka. (Bo nie jest).
Chcemy, żeby to było znośne. Albo nawet miłe. Dobre.
A teraz uwaga: być może to metafora Europy. Albo Unii. Uniwersalny język Europy ma taką niezręczną jakość - jakby był substytutem. Żeby w to wejść, trzeba skupić się na tym, że to nie jest wirtualne. Odwrotność Matrixa: łyżka istnieje. Łyżka istnieje.
Spektakl w języku angielskim z polskimi napisami.
Czas trwania spektaklu: 1 godzina.
Bilety: 10 zł