EN

8.11.2022, 08:34 Wersja do druku

Walka wilczycy z myszojeleniem. Maria Seweryn i Kamil Maćkowiak kłócą się o miłość

 „50 słów” Michaela Wellera w reż.  Waldemara Zawodzińskiego w Fundacji Kamila Maćkowiaka. Pisze Izabella Adamczewska w „Gazecie Wyborczej - Łódź”.

fot. mat. teatru

Do repertuaru Teatru Kamila Maćkowiaka powróciło "50 słów" Michaela Wellera w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Katarzynę Cynke zastąpiła Maria Seweryn - i jest to inny spektakl. A skoro w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana była repremiera, jest i rerecenzja.

Dlaczego "50 słów"? Bo tyle określeń mają na "śnieg" inuici (w spektaklu pada słowo "eskimosi", którego już się nie używa, bo zostało narzucone przez kolonizatorów). To rodzaj naukowej legendy, której początek dał antropolog Franz Boas wskazując, że na Grenlandii inaczej mówi się na śnieg zalegający na ziemi, a inaczej - na padający, rozwiewany przez wiatr i układający się w zaspy. Tymczasem, zauważa Michael Weller, na "miłość" jest tylko jedno słowo (nie jest to prawdą, ale wzmacnia przekaz, bo przecież "kochać to nie znaczy zawsze to samo").

Leniwa maskotka i rekin na smyczy

Choć inspiracją pewnie był Edward Albee i jego "Kto się boi Virginii Woolf", sztuka Michaela Wellera to właściwie współczesna wersja komedii Gabrieli Zapolskiej "Ich czworo", z koniecznymi społecznymi przesunięciami. W tej opowieści matka zaharowuje się na śmierć, ojciec powoli, lecz nieubłaganie, wypada z rynku pracy i szuka pocieszenia w ramionach kochanki, a dziecko (nieobecne, bo pierwszy raz nocuje u kolegi) jest neuronietypowe i w trudnych chwilach się ukrywa, na przykład w szkolnej szatni, pod górą okryć wierzchnich.

Mamy więc "leniwą maskotkę" i "rekina na smyczy" (tak nowy rozkład ról płciowych widział socjolog Tomasz Szlendak) oraz nieco problematyczne spoiwo relacji. To nie tyle "komedia ludzi głupich", co po prostu "komedia ludzka". Dość konserwatywna zresztą, bo z takim przekazem: czasem się nienawidzimy, ale jednak się kochamy, a w ogóle to najważniejsza jest rodzina.

Nie można odmówić Wellerowi umiejętności społecznej obserwacji. Podana w kilku scenach (ważny jest chwyt przemilczania, przez Waldemara Zawodzińskiego poprowadzony dźwiękami tanga i ustawieniem aktorów w narożnikach ringu, jakby przed kolejną rundą) małżeńska wiwisekcja pozwala dojrzalszym widzom przejrzeć się w perypetiach bohaterów jak w nieco tylko zakrzywionym zwierciadle. Padli ofiarą genderowych stereotypów - on ma być "facetem z jajami", jej wciśnięto na siłę rolę matki. Dość interesujący jest znany z komedii obyczajowych wątek zamiatania pod dywan. Kiedy żona oznajmia, że wolałaby nie słuchać o miłosnych wypadkach męża, myśli kierują się ku komnacie Sinobrodego: lepiej nie wiedzieć wszystkiego o drugiej osobie.

Syndrom sztokholmski

Katarzyna Cynke grała żonę raczej miękko, wpisując się w archetyp nadopiekuńczej matki. Maria Seweryn wyraźniej walczy o siebie w scenicznej relacji. Gdyby jej duet z Maćkowiakiem przełożyć na bajkę zwierzęcą, byłby to pojedynek wilczycy z myszojeleniem. Maćkowiak bardzo zabawnie prowadzi swoją postać - trochę nieudacznika, w marzeniach samca alfa, ale też znakomitego, wyrozumiałego ojca. Jest przy tym niebywale dowcipny; lubię role, w których może sobie parodystycznie poużywać.

Maria Seweryn najlepiej odnajduje się w roli Nemezis, gra bardzo trzewiowo, wyraziście, nadekspresyjnie. Aktorzy tworzą zgrany duet, co jest konieczne do osiągnięcia efektu autentyczności (żona w pewnym momencie mówi: "Nienawidzę tego, że mnie tak dobrze znasz").

Bohaterowie cierpią na jakiś rodzaj syndromu sztokholmskiego, czerpiąc widoczną satysfakcję z wymieniania się wyrafinowanymi złościwościami, obrażania i straszenia. Jakby nic tak nie cementowało, jak blizny. Tapeta w pudrowe kwiaty, która właściwie robi niskobudżetową scenografię, to mocno ironiczne tło dla tej małżeńskiej batalii.

Jak to u Maćkowiaka, po premierze nastała długa owacja na stojąco. Popatrywałam na widzów, sprawiali wrażenie autentycznie zaangażowanych w rozwój wypadków. To dobry spektakl dla par z długim stażem - może podziałać jak "Cudowna terapia".

Fundacja Kamila Maćkowiaka, "50 słów", Michael Weller, przeł. Bolesława Plisz-Góral. Reżyseria i scenografia: Waldemar Zawodziński, opracowanie muzyczne: Kamil Maćkowiak. Kierownik produkcji: Joanna Dutkowska, asystent/inspicjent: Anna Bednarek. W obsadzie Kamil Maćkowiak i Maria Seweryn. Repremiera - 5 i 6 listopada 2022, Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.

Tytuł oryginalny

Walka wilczycy z myszojeleniem. Maria Seweryn i Kamil Maćkowiak kłócą się o miłość

Źródło:

„Gazeta Wyborcza - Łódź” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.

Autor:

Izabella Adamczewska

Data publikacji oryginału:

07.11.2022