Na rynku wydawniczym wciąż pojawiają się nowe pozycje które przypominają Stanisława Wyspiańskiego, jego listy, zapiski z podróży czy dawne fotografie. Jan Tomkowski – historyk literatury – dokonaniami twórców Młodej Polski zajmuje się od lat. Opowiadał o nich w licznych pracach naukowych i autorskich omówieniach.
Nie mógł pominąć Stanisława Wyspiańskiego i legendy jaka urosła wokół jego postaci. Tomkowski odnalazł jednak temat nie omawiany dotąd szerzej przez biografów autora „Wesela” – opowieści o rodzinie Stanisława Wyspiańskiego, o jego żonie i dzieciach, ojcu i matce, wujostwu, które przejęło nam nim opiekę, gdy Stanisław miał zaledwie dwanaście lat, rodzeństwie czy kuzynach, z którymi się stykał i wychowywał. Nie jest to jednak praca naukowa, choć oparta na lekturze i wnikliwej analizie dostępnych materiałów źródłowych. Kolejne rozdziały to właściwie eseje o poszczególnych członkach rodu Wyspiańskich. Nie otrzymujemy pełnej charakterystyki bohaterów, członków rodziny Stanisława Wyspiańskiego, krewnych i powinowatych. Są to szkice oparte na faktach i własnych wnioskach autora – wysnutych z dokumentów, dzieł literackich, czy analizy portretów, wykonanych przez Stanisława Wyspiańskiego.
Nie odnajdziemy w książce tej pełnych życiorysów, szczegółowych informacji o pochodzeniu i rodowodzie każdego kuzyna, ciotki czy stryja. Zyskujemy jednak obraz życia rodzinnego autora „Wesela”, jego upodobań i kontaktów międzyludzkich – nie tylko z tymi, którzy byli z nim spokrewnieni, ale i z tymi, którymi się otaczał. Tomkowski pokazuje, że choć Stanisławowi Wyspiańskiemu nikt w jego otoczeniu nie dorównał geniuszem, wychowywał się wśród ludzi, którzy cenili sztukę i dawali jej pierwszeństwo nad innymi dziedzinami życia. Eviva l’arte – pisał w tamtych czasach Tetmajer, a prymat sztuki niejednokrotnie powodował, że rodzina żyła skromnie lub wręcz biednie, i nie zależało im na pieniądzach, władzy, czy obecności na krakowskich salonach. Ojciec Stanisława, Franciszek był rzeźbiarzem, który borykał się z alkoholizmem, rujnującym jego karierę. Matka zmarła, gdy Wyspiański miał zaledwie siedem lat, a jego wychowaniem zajęło się wujostwo Stankiewiczowie. Bezdzietne małżeństwo wychowywało wrażliwe i wybitne dziecko, niejednokrotnie je rozpieszczając – o czym świadczą przywoływane w książce listy do ciotki, będące zapisem roszczeń młodzieńca, nie zaś czułości czy oddania. Na te ciepłe słowa pochłonięty pracą Wyspiański zdobywał się rzadko.
Wedle portretu, który maluje Stanisławowi Wyspiańskiemu Jan Tomkowski – wielki dramatopisarz to człowiek drobnej i szczupłej budowy, ale stroniący od ludzi. Był outsiderem drażliwym i chimerycznym, „człowiekiem pracowni”. Uwielbiał czekoladki, a wypchane nimi kieszenie, zjednywały mu sympatię dzieci, które niejednokrotnie spotykał na ulicy a potem chętnie malował. Tomkowski opowiada o bohaterach licznych portretów Stanisława Wyspiańskiego. Reprodukcje tych pastelowych obrazków, o czym także przypomina Tomkowski, zdobiły niejedno polskie mieszkanie. Ze zdumieniem odkrywałam te same reprodukcje w odmiennych wnętrzach domów szkolnych koleżanek.
Zadziwiona światem, przedstawiona z rozchyloną buzią Helena Wyspiańska to późniejsza Helena Chmurska, strażniczka pamięci rodzinnej. Na wizerunek Stanisława Wyspiańskiego – o czym dowiadujemy się z książki – szczególny wpływ miał jego ukochany brat cioteczny, rówieśnik i towarzysz dziecięcych zabaw – dziennikarz i dramaturg – Zenon Parvi. Żył w cieniu Stanisława Wyspiańskiego, choć jego dramat„Knajpa” stał się sztandarowym dramatem ówczesnej bohemy artystycznej Krakowa. Zenon Parvi pracował jednak przede wszystkim jako dziennikarz i bardzo dbał o wizerunek medialny autora „Wesela”. Omawiał jego dokonania w dziedzinie plastyki i literatury – i choć dziś zarzuca mu się niezbyt wnikliwą analizę – stale przypominał o obecności Stanisława Wyspiańskiego – trudnej i wymagającej społeczności Krakowa. Tę relację między genialnym artystą a miastem, któremu wiele poświęcił, jest ciekawie opisana przez Tomkowskiego. Z jednej strony mamy fascynację tkanką miejską Krakowa, śladom dawnych epok i bohaterom, którzy tę historię tworzyli. Z drugiej, dowiadujemy się na przykład, że Wyspiański musiał samodzielnie kupić bilet na słynną premierę „Wesela” w Teatrze Miejskim w Krakowie. Nie został też, choć na tym mu zależało, dyrektorem tej instytucji.
Książka Tomkowskiego – co chyba najważniejsze – przywołuje zapomnianych bliskich Wyspiańskiego. Pokazuje jak twórca przy nich wzrastał, jaką w jego życiu pełnili rolę. Czy owo „piętno geniuszu” artysty – dodawało im blasku, czy też kładło się cieniem na ich własnych życiorysach?
Jan Tomkowski, „Klan Wyspiańskich”
Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2020