EN

22.12.2023, 12:38 Wersja do druku

Urzekający „Dziadek do orzechów” Eweliny Ciszewskiej w Tęczy

„Dziadek do orzechów” wg scenar. i w reż. Eweliny Ciszewskiej w Teatrze Lalki Tęcza w Słupsku. Pisze Katarzyna Wysocka w „Gazecie Świętojańskiej”.

fot. Magda Tramer/mat. teatru

Z adaptacjami klasyków bywa różnie. Czasami ambicje biorą górę lub chęć przypodobania się tej lub innej publiczności, wypośrodkowanie preferencji też nie zawsze przynosi korzyści. Ewelina Ciszewska miała pomysł, wykorzystała w pełni walory niewielkiej sceny w Tęczy, z wyczuciem, ciepłem i urokliwą radością opowiedziała swoją wersję „Dziadka do orzechów” Hoffmanna. Okazało się, że klasyk w jej odsłonie nabrał ożywczej świeżości.

Koncepcja reżyserki zasadza się na wpisaniu tekstu w formę teatru ruchu ogołoconego ze słów (aktorzy śpiewają tylko jedną piosenkę układającą się w całą historię), z wiodącą rolą muzyki i światła. Odpowiedzialny za reżyserię świateł Robert Baliński nie tylko wydobył moc ze starego i nowego zestawu oświetleniowego Tęczy, ale przede wszystkim uruchomił światy niemożliwe do tej pory w teatrze przy ul. Waryńskiego – magię teatru nasyconego kolorami, cieniami, półtonami światła, odblaskami, załamaniami i pryzmatami. Odpowiedzialny także za wizualizacje stworzył m.in. niezapomnianą scenę „kosmiczną”. Postaci prowadzone były muzyką, wpisane w nią, ale też poddane były „presji” dźwięków, co powodowało, że urzeczenie obrazem stawało się głębsze, przenikało. Muzyka Łukasza Damrycha nie tylko była pełna wdzięku, ale dramatyzowała sceny i antycypowała zdarzenia. Stanowi wartość samą w sobie i zasługuje na uwiecznienie w formie zapisu płytowego.

Ewelinie Ciszewskiej udało się stworzyć perełkę sceniczną, wysmakowaną i wysublimowaną propozycję dla wrażliwego widza, dotkniętego potrzebą empatii czy wyczucia na drugiego człowieka. Reżyserka zbudowała przypowieść o zwyczajnej miłości, gdzie słowo zwyczajność odnosi się do naturalnej potrzeby bycia kochanym, dostrzeganym i traktowanym z szacunkiem. Dała nadzieję, przedstawiając historię Klary (w tej roli Ilona Zaremba), że miłość jest w zasięgu, trzeba jednak spojrzeć szerzej, konfrontacyjnie wobec własnych nawyków i schematów, w opozycji do „nałogów” współczesnego człowieka. I właśnie wpisanie bohaterów w tendencje spadkową w obecnym, cyfryzowym świecie, z zachowaniem wiarygodności historii opowiedzianej przez E.T.A. Hoffmanna, i wskazanie drogi ewakuacyjnej – to również walory tego tytułu.

Znakiem rozpoznawczym reżyserki są gigantyczne sukniomarionety, czyli monstrualne konstrukcje mające wpływ na noszącą (trudno zapomnieć monodram Eweliny Ciszewskiej „maria s.”, też zresztą pokazywany w Słupsku).

fot. Magda Tramer/mat. teatru

W „Dziadku do orzechów” suknia kwiatowej wróżki jest pysznie kolorowa i dopracowana, z własnym systemem podlewania (uśmiech). Ma się wrażenie, że jest zrobiona z prawdziwych kwiatów. Bardzo ciekawy, rodem z postapokaliptycznego „Mad Maxa” (2015), był kostium wuja Klary. Zabudowanie sceny jest bardzo użytkowe, zmienne, elementy ruchome służą kreacji poszczególnych światów w zależności od potrzebnych kontekstów. Obrotowe drzwi starczą, aby wkroczyć nie tylko do domu rodziców Klary, ale także, żeby wejść do innego wymiaru, znaleźć się w sali balowej i zwyczajnie zamknąć się w swoim pokoiku.

W wigilijną noc, gdy ożywają lalki i animizuje się też dziadek do orzechów (uwielbiam też określenie orzechołom), podarowany jako swoisty amulet przez wujka Drosselmayera (Piotr Merecki), zdarzyć może się wszystko, potrzebna jest sprawna załoga do walki z Królem Myszy. I tu… wkracza ekipa Tęczy. Z ogromną przyjemnością patrzyłam na wszechstronnie sprawny zespół (Alicja Gierłowska, Izabela Nadobna-Polanek, Anna Rau, Maciej Gierłowski, Mikołaj Prynkiewicz, Hubert Skonieczka) emanujący energią, wspólnotowością i wpisaną w to współodpowiedzialnością za kształt całości. Udało się całemu kolektywowi stworzyć intrygujący obraz sytuacji uniwersalnego szaleństwa, gdzie smutek i oczekiwanie przeplatają się z tęsknotami, zmęczeniem, samotnością, cierpieniem, by w końcu nastało porozumienie.

Ewelina Ciszewska partycypowała również w znakomitym przyjęciu „Niekończącej się historii”, gdzie zajęła się choreografią. I być może w teatrze, który otrzymał patronat i wsparcie finansowe ministerstwa, to pasmo sukcesów będzie odbywało się w nieskończoność, także poprzez zapraszanie najlepszych rozszywrowywaczy świata dzieci.

Tytuł oryginalny

Urzekający „Dziadek do orzechów” Eweliny Ciszewskiej w Tęczy

Źródło:

Gazeta Świętojańska online
Link do źródła

Autor:

Katarzyna Wysocka

Data publikacji oryginału:

22.12.2023