Zdarzyło się jedno arcydzieło, kilka spektakli bardzo dobrych, ale zabrakło teatru gorącego, politycznego, zaangażowanego. Rzadko znajdowaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytania niezwykłych czasów, w których żyjemy - 2010 rok w teatrach Trójmiasta podsumowuje Gazeta Świętojańska.
To nie był najlepszy rok w dziejach teatru Wielkiego Miasta*, ale kilka zdarzeń zdecydowanie wartych jest zapamiętania. Nadal, mimo tego że dzięki dobremu teatrowi najszybciej można zaistnieć w kulturze wysokiej, uszlachetnić najbliższe otoczenie i wypromować miasto na arenie ogólnopolskiej, teatr milionowej aglomeracji to tylko duże Trójmiasto. Zdarzyło się jedno arcydzieło, kilka spektakli bardzo dobrych, ale zabrakło teatru gorącego, politycznego, zaangażowanego. Rzadko znajdowaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytania niezwykłych czasów, w których żyjemy. Twórcy koncentrowali się na przekazie estetycznym, a raczej estetyzującym, nie było walki, konfrontacji, wyzwania. Filisteryzujemy się w postępie geometrycznym, teatr w tym nie przeszkadza, a czasami wręcz wtóruje, dlatego każdy odważny spektakl dla dorosłych intelektualnie odbiorców jest darem większym, niż w ośrodkach, w których jest to regułą (choćby Wałbrzych czy Wrocław). Teatr