"Makbeta" powinno się grać w stołówkach. Ale tak, żeby ludzie przestali jeść - powiedział brytyjski aktor Keneth Branagh, który gra do dzisiaj Szekspira w restauracjach. W weekend o sile tych słów mogli przekonać się warszawiacy. Festiwal Sztuka Ulicy zahipnotyzował setki ludzi - piszą Katarzyna Zacharska i Edyta Błaszczak w Metrze.
Na wąskim peronie Dworca Centralnego spektakl grupy Bretoncaffe "Topinambur" obejrzało blisko 200 osób. Na Rynku Nowego Miasta Teatr Snów zgromadził co najmniej 400 osób, tłum stał pod Pałacem Kultury na "Aleksandrii" Teatru Usta Usta Republika. W czasie sezonu teatralnego w stolicy bilety wyprzedawane są na pniu, często trzeba je rezerwować z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Odbywająca się w weekend Sztuka Ulicy potwierdziła, że amatorów teatru w stolicy nie brakuje. Atmosfera nie odbiegała od tej, która towarzyszy spektaklom granym w teatrze. Skupienia widzów nie rozpraszały przejeżdżające samochody i uliczny gwar. Ktoś coś skomentował, ktoś odszedł, a ktoś przykucnął, żeby lepiej widzieć i poczuć zapach palonego przez aktorów kadzidła. A tylko prywatny Teatr Polonia umie z tego wyciągnąć wnioski. Przez całe wakacje wystawia swoje spektakle na Placu Konstytucji. Bez kolejek, rezerwacji, bez biletów. Bez biletów na ulicy Sztuki wysta