Podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 na Majdanie trwało radosne święto, chociaż zima była równie dotkliwa. Z Polski przyjechało tysiące młodych ludzi, by wspierać przemiany. Dziś, kiedy naprawdę jest groźnie, gdy trwa prawdziwa, a nie karnawałowa walka, gdy leje się krew i torturuje się ludzi nad kijowskim Majdanem, zalega cisza. Nie wiem, co się stało. Jakbyśmy stracili wiarę w sens pomocy. O wartości się walczy! - pisze Andrzej Stasiuk w "Die Welt".
Rewolucjoniści z Majdanu zbudowali katapultę i bombardowali z niej milicjantów. Kozacy, których zwykliśmy widzieć jako szaloną konnicę, zazwyczaj walczyli jako piechota. Byli też specjalistami od oblężeń. Budowali machiny oblężnicze zwane hulajgorodami służące do forsowania bram i murów. Teraz budują katapulty. Jak film z gatunku fantasy Cały zresztą Majdan i cała ukraińska rewolucja na fotografiach, w telewizji i w sieci wygląda jak film z gatunku fantasy pomieszanego z katastroficzną opowieścią z przyszłości. Czarny dym, płonące barykady, rewolucjoniści ubrani w czołgowe hełmofony, gogle, kaski budowlane, motocyklowe, hełmy z demobilu, plastikowe zbroje narciarskie, maski gazowe, maski w kształcie trupich czaszek, maski potworów, oddziały snowboardzistów, którzy ruszają do ataku, wykorzystując swoje deski jako tarcze, miarowe, bojowe uderzenia w blachę niczym wojenne bębny, koktajle Mołotowa rozświetlające ciemność jak komety, ba