Ostatni rok w dolnośląskich teatrach był obiecujący. Mimo, że nie powstał spektakl na miarę "Transferu!" Jana Klaty, zobaczyliśmy parę ciekawych, komentowanych na arenie ogólnopolskiej, produkcji - piszą Katarzyna Kamińska i towo w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
"Piętnaście najodważniejszych spektakli z dwunastu krajów" - tak się reklamował Międzynarodowy Festiwal Teatralny Dialog, który miał być najważniejszym tegorocznym wydarzeniem teatralnym nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w Polsce. Tygodniowy maraton, który upłynął pod hasłem "Sztuka nie jest niczym innym jak przesadą i zniekształceniem" pokazał jak nieskończona jest inwencja współczesnych twórców w reinterpretacji klasyki. Zobaczyliśmy kilka świetnych propozycji jak "Życie snem" zrealizowane przez belgijską grupę NTGent ze słynnym Johanem Simonsem na czele, czy kontrowersyjny "DOMlalki", który nowojorscy awangardziści z teatru Mabou Mines przerobili na feministyczny manifest. Obok objawień na Dialogu pojawiły się też propozycje nudne i bezbarwne jak "Trzy siostry" w reżyserii Andreasa Kriegenburga, czy "Noże w kurach", które zrealizował Łotysz Gatis Smits. Bardzo dobrze na ich tle wypadły polskie produkcje Jana Klaty, Michała Zadary, Pawła