EN

7.03.2022, 10:35 Wersja do druku

Trudno nie wierzyć w nic

"W co wierzą Polacy" wg Tomasza Kwaśniewskiego w reż.  Szymona Kaczmarka we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Hubert Michalak w portalu Teatrologia.info.

fot. Natalia Kabanow / mat. teatru

Na jednej z licznych stron internetowych z bezpłatnymi ogłoszeniami wpisałem hasło „wróżka”. Wybór wyników z pierwszej strony wyszukiwania: „ODZYSKAJ UTRACONĄ MIŁOŚĆ! Uroki, rytuały, tarot, wróżby.”, „Doświadczona Wróżka*Wróżby TAROT*SILNE-SKUTECZNE Rytuały, Sprawdzalność”, „Jasnowidz, wizje przez telefon, wróżby online, rytuały” (pisownia oryginalna). Nie da się ukryć znacznego popytu na magię, a dodatkowo potwierdza go rozpiętość cen (wróżby są na każdą kieszeń, bo kosztują nawet dziesięć złotych za zapytanie) i zakres oferowanych praktyk (ograniczony wyłącznie fantazją zamawiającego).

Właśnie praktykami wróżebnymi, jasnowidzeniem i do pewnego stopnia również biznesem, jaki za tym wszystkim stoi, zajął się Tomasz Kwaśniewski w swojej książce W co wierzą Polacy? Śledztwo w sprawie wróżek, jasnowidzów, szeptuch… (Wydawnictwo Znak, Kraków 2019). Autor ułożył książkę z szeregu rozmów z wróżkami, jasnowidzami czy egzorcystami, zrównując tym samym usankcjonowane strukturalnie praktyki magiczne z oddolnymi, płynącymi z wierzeń ludowych. Z tonu rozmów wywnioskować można, że Kwaśniewski, mimo zachowywanych pozorów obiektywności, nie jest przekonany do skuteczności magii. Być może ta niewiara sprawia, że kolejne odsłony zawierają powtarzające się motywy i przestają wnosić cokolwiek nowego do omawianej materii. Wzmocniłoby książkę oddanie większego pola klientom jasnowidzów czy wróżek – tego punktu widzenia jednak w książce nie ma.

fot. Natalia Kabanow / mat. teatru

W inscenizacji Szymona Kaczmarka książka Kwaśniewskiego jest punktem wyjścia do historii, którą określić można jako komedię biurową. Rama, którą niesie z sobą przyjęta forma całkiem sprawnie funkcjonuje w pierwszym akcie: oglądamy dzień z życia pracownic i pracowników prywatnej firmy, którzy w przestronnym open space, zamkniętym lustrzanymi ścianami, dodatkowo powiększającymi przestrzeń, pracują na komputerach czy zajmują się dokumentami, wędrując między biurkami. Towarem, którym się w biurze handluje, są oferowane przez zatrudnione osoby usługi ezoteryczne. Czytanie aury, jasnowidzenie czy korzystanie z wahadełka są takim samym elementem pracy, jak kserowanie czy logowanie się do biurowej poczty. Odprawia się je w konkretny, zrytualizowany sposób. W grę wchodzą również bardziej zaawansowane działania, jak odczynianie klątw czy oczyszczanie jajem – wszystko, czego zażyczą sobie petenci.

Po pierwszych kilkunastu minutach można odnieść wrażenie, że realizacja Kaczmarka podąży tropem książkowym i potraktuje ezoterykę z protekcjonalnym dystansem. Oswojona rzeczywistość biura, znana z filmów i seriali takich jak Życie biurowe (1999) czy The Office (2005-2013), pozwoliłaby na to, gdyż świat przedstawiony miałby kontekst, do którego publiczność mogłaby się łatwo odnieść. Twórcy jednak idą o krok dalej: rezygnują z satyry i przemieszczają się w stronę krytyki zjawiska ezoteryki od strony ekonomicznej. W biurze pojawia się kontroler finansowy (Mariusz Bąkowski) i zaczyna wnikliwie studiować pękające od dokumentów segregatory.

Rzeczywiście, może być co badać. Ani razu nie widać, by klienci dostawali od pracowników biura jakiekolwiek rachunki czy paragony. Przekazywanie pieniędzy odbywa się z rąk do rąk, bez żadnego udokumentowania. Nie ma mowy o transparentnych stawkach. Kierownik biura (Mariusz Kiljan) nie wydaje się jednak faktem kontroli szczególnie przejęty. Chyba nawet wizyta przedstawiciela skarbówki mało go obeszła. Nie musiał się nią kłopotać może również dlatego, że przełożona kontrolera (Beata Rakowska) pojawiła się w biurze w charakterze klientki. Zakłopotana przypadkowym spotkaniem tłumaczy, że wizytę u wróżki otrzymała w prezencie urodzinowym. Dostajemy więc nie tyle lekceważące i pełne dystansu podejście, co ekspozycję mechanizmów uzależnienia od konsultacji z wróżką czy jasnowidzem.

fot. Natalia Kabanow / mat. teatru

Z rzeczywistości biurowej osuwamy się w dziwny sen-niesen. Na scenie pojawia się biskup (Miłosz Pietruski), praktykujący egzorcysta, bohaterowie przechodzą od prozatorskiego dialogu do melorecytacji (część z nich można obejrzeć w mediach społecznościowych Teatru), modyfikacje oświetlenia wydają się rozszerzać przestrzeń sceny. Coraz bardziej oddalamy się od ekonomii i racjonalizmu – a osuwamy w sferę pytań o popularność ezoteryki. Daje ona łatwe rozwiązania w obliczu sytuacji granicznych – śmiertelnej diagnozy, tęsknoty za zmarłymi czy depresji. Skala i rozmaitość fenomenu ezoteryki na świecie jest olbrzymia – a podsumowuje to w celnie napisanym monologu Mariusz Kiljan. Z namiętnością i pełnym oddania uwodzicielstwem aktor/postać (trochę się to zaciera) peroruje o wadze i wartościach związanych z pozaracjonalną wiedzą. Trochę to niepokojące, bo w monologu, również dzięki charyzmie aktora, usprawiedliwieniu ulega antynaukowość – ezoteryczna, płaskoziemska czy antyszczepionkowa.

Ezoteryczne porady udzielane w tonie zupełnie serio przez zatrudnionych w biurze wróżbitów i jasnowidzów (Anna Kieca, Paulina Wosik, Tadeusz Ratuszniak) pozostają w próżni. Nie wiemy, jakie losy spotkały klientelę biura i czy wywróżona przyszłość spełniła się w ich życiu. Nie wiemy, czy ostatecznie uda się zamówić klątwę na prezesa PiS-u (pojawia się takie zamówienie, okazuje się jednak, że jest on mocno omodlony i klątwa nie zadziała albo zadziała słabo). Można odnieść wrażenie, że poczęstowano nas pilotażowym odcinkiem serialu o dosyć złożonej fabule – i na tym odcinku emisja serialu się zakończyła.

Po antrakcie przenosimy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Lustrzane ściany zamykające scenę przemieściły się, sterta ziemi w głębi sceny została mocniej wyeksponowana. Ustawiony na trzy minuty zegar cyfrowy zaraz zacznie odmierzać czas. Na kształt muzycznej repryzy pojawiają się wątki z pierwszej części, modyfikowane i rozszerzane. Przestrzeń sceniczna przestaje już być biurem, stając się raczej wielofunkcyjnym pomieszczeniem – cmentarzem, studiem nagrań i laboratorium, w którym hodowana jest tajemnicza grzybnia. W końcu wydarza się to, co w nieodległej przyszłości być może zastąpi ezoterykę – bezpośrednia werbalna komunikacja z myślącymi grzybami poprzez ciało ludzkie (Paulina Wosik). Spięta z grzybnią kobieta leży na podłodze pokrytej śliską mazią i wije się jakby bez udziału woli: jej ciało spina się, rozluźnia, wygina w zupełnie niesamowite pozy. Ustami człowieka grzybnia przekazuje ludzkości zalecenie: kochajcie się wzajemnie. Nic nowego – i nic prostego.

Walorem spektaklu są zestrojeni aktorzy – również tacy, których na wrocławskiej scenie oglądać można coraz rzadziej (jak Irena Rybicka czy Tadeusz Ratuszniak). Wszyscy grają do jednej bramki i unikają przekraczania umówionych granic estetycznych (np. groteska pojawia się dopiero w precyzyjnie wyznaczonym momencie, pod koniec pierwszego aktu, wcześniej ton serio jest zdecydowanie dominujący). Przegadane, momentami szeleszczące papierem dialogi wykonawcy potrafią ożywić i wypełnić.

Warto docenić też dowcip zawarty na poziomie meta: premiera odbyła się w dniu określanym jako „data lustrzana”, ważna w astrologii (22.02.2022 – zapisana w taki sposób data czytana od przodu i od tyłu jest identyczna). W foyer rozmieszczono liczne graficzne wyobrażenia kart tarota, a przy wyjściu każda z osób otrzymała przepis na proste działanie magiczne. To drobne działania, które tworzą ciekawą sferę ambientową wokół przedstawienia. Warto na nie zwrócić uwagę, bo w pewien sposób przedłużają życie spektaklu.

Wśród niedociągnięć przedstawienia trzeba jednak podkreślić brak celu, do którego spektakl dąży. Jeśli miało to być finałowe przesłanie grzybni – to czy potrzebne było uruchamianie teatralnego machinarium? Jeśli krytyka przesądów i nieracjonalnych rytuałów – po co było rozmywać ją drugim aktem albo (kompletnie nietrafionymi) dowcipami o Rosji? Jeśli zaś twórcy celowali w przygotowanie odpowiedzi na zawarte w tytule pytanie – zdecydowanie im się to nie udało, już choćby dlatego, że nie zaproponowali żadnego przekroju Polaków.

W co wierzą Polacy? Autor: Tomasz Kwaśniewski; adaptacja i dramaturgia: Żelisław Żelisławski; reżyseria, reżyseria świateł, wideo: Szymon Kaczmarek; scenografia: Kaja Migdałek; kostiumy: Marta Śniosek-Masacz; muzyka: Kamil Tuszyński; choreografia Anna Obszańska. Obsada: Anna Kieca, Beata Rakowska, Irena Rybicka, Paulina Wosik, Mariusz Bąkowski, Przemysław Kozłowski, Miłosz Pietruski, Tadeusz Ratuszniak, Maciej Tomaszewski, Mariusz Kiljan (gościnnie), Wrocławski Teatr Współczesny im. Marii i Edmunda Wiercińskich (Duża Scena), premiera 22 lutego 2022.

Tytuł oryginalny

Trudno nie wierzyć w nic

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła