Logo
Recenzje

Tego wiązania nie da się rozsupłać

8.05.2025, 12:39 Wersja do druku

„Kofman. Podwójne wiązanie” Janusza Margańskiego i Moniki Muskały w reż. Katarzyny Kalwat, koprodukcja Nowego Teatru i Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Malwina Kiepiel w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Bartek Warzecha/ mat. teatru

Katarzyna Kalwat w „Podwójnym wiązaniu" nie tyle opowiada historię życia Sary Kofman, ile ją rozszczepia.

Spektakl nie rekonstruuje wiernie życiorysu francuskiej filozofki żydowskiego pochodzenia – raczej eksploruje jego pęknięcia, skupiając się na krótkim, choć kluczowym fragmencie: dwuletnim ukrywaniu się wraz z matką u francuskiej mieszczańskiej rodziny podczas II wojny światowej. Dysonans między światem żydowskiej tradycji a racjonalnym, laickim porządkiem francuskiego mieszczaństwa, zamkniętymi pod jednym dachem, staje się osią całego przedstawienia. Obraz okupacyjnej Francji, z jednej strony patos patriotyzmu, z drugiej przegląd filozoficznych mód: od Pascala po Sartre’a, stanowi zaś tło intymnej katastrofy.

Maja Ostaszewska jako Kofman nie tyle gra, ile „trwa w zawieszeniu”, gdzieś między osobistym cierpieniem a filozoficzną analizą: jej postać mówi chłodno, ale ten chłód nie wyklucza emocji, które buzują tuż pod powierzchnią. W jednej z najważniejszych scen, groteskowej lekcji francuskiej wymowy, Ostaszewska rozgrywa jednocześnie absurd, upokorzenie i próbę przetrwania.

Znakomita jest także Małgorzata Hajewska-Krzysztofik jako Madame Claire Chémette, mieszczańska matrona, w której uprzedzenie i troska współistnieją w trudnej do zniesienia symbiozie. W tym świecie nie trzeba krzyczeć, by przemoc była odczuwalna. Jacek Poniedziałek jako Profesor ukazuje zakamuflowany paternalizm – ton uprzejmy, choć pełen dominacji. Jego postać nie pozwala Kofman mówić własnym językiem, zatem zamiast dialogu mamy władzę przerywającą słowa.

Kalwat pokazuje Kofman jako dziecko rozdarte między skrajnymi wartościami, a potem jako młodą kobietę w świecie akademickim. Bez zakorzenienia, zdaje się nas przekonywać reżyserka, łatwo się pogubić, można całe życie być zamaskowanym, jak u Gombrowicza – bo „najtrudniej być sobą”, jak mówi bohaterka. Kalwat skupia się na formie, która idzie tu w parze z tematem: ten teatr się nie domyka ani nie daje ukojenia. Scenografia dzieli przestrzeń na dwa światy: przerysowany salon francuski i ascetyczne wnętrze żydowskiego domu.

W finale nie ma ani wyraźnej puenty, ani katharsis. Jak pisał Paweł Śpiewak – w cierpieniu nie ma nic pozytywnego, nie przynosi ono oczyszczenia. Bo, jak uczył dekonstrukcjonizm, któremu Kofman była bliska, wszystko, co było uznane za prawdę, wcale nią nigdy nie było.

Tytuł oryginalny

Tego wiązania nie da się rozsupłać

Źródło:

Teatr dla Wszystkich
https://teatrdlawszystkich.pl
Link do źródła

Autor:

Malwina Kiepiel

Data publikacji oryginału:

08.05.2025

Sprawdź także