Nadprodukcja, troska, wynagrodzenia - te trzy hasła wyznaczają ramy debaty o życiu teatralnym w czasach koronawirusa. Jednocześnie pozostawiają wyraźny ślad na twórczości artystów, która po zamknięciu instytucji ze scen przeniosła się na ekrany komputerów, tworząc zbiór teatralnych artefaktów z czasów pandemii - pisze Katarzyna Niedurny w Krytyce Politycznej.
Pierwszym tematem, który przyniosła ze sobą pandemia, był lęk o przyszłość zarówno pod względem zdrowotnym, jak i ekonomicznym. Wielu twórców teatralnych musiało z dnia na dzień zrewidować swoje plany - próby zostały przerwane, terminy kolejnych premier przeniesione na daleką i nie do końca określoną przyszłość. Coraz częściej mówi się, że wiele instytucji planuje zamrożenie budżetów do końca roku kalendarzowego, czyli zatrzymanie wydatków na nowe premiery i przeznaczenie stałych środków na utrzymanie codziennej działalności i pracowników etatowych. Jeśli te informacje okażą się prawdziwe, oznacza to pół roku bez pracy dla freelancerów - reżyserek, aktorów, scenografek, choreografów, tancerek, edukatorów, krytyczek teatralnych Długo można wymieniać wszystkie zagrożone zawody, których przedstawicieli zwykło się zatrudniać na umowy Poczucie zagrożenia dotknęło też dyrekcje teatrów: część z nich poczuła, że ich ins