„Kino moralnego niepokoju” Tomasza Śpiewaka w reż. Michała Borczucha w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
„Kino moralnego niepokoju” w wykonaniu Nowego Teatru w Warszawie stanowi swoisty akt rozliczenia kulturowego i moralnego z okresem PRL-u. Spektakl w reżyserii Michała Borczucha przenosi widza w świat, gdzie współczesność miesza się z minionymi czasami, a różnorodne wątki przeplatają się wzajemnie. Sztuka, ukazując proces nagrywania filmu jako integralnej częścią doświadczenia teatralnego, wydobywa wiele wspólnych tematów – ważnych zarówno wtedy, jak i dziś.
W spektaklu Nowego Teatru pojawia się wiele momentów pełnych humoru. To właśnie poczucie humoru i zdrowy dystans pozwalają nam dzisiaj śmiać się z tamtych czasów. Podobnie zresztą, jak dziś możemy żartować z siebie – bo dopóki istnieje człowiek ze swymi przywarami, wciąż istnieje wiele powodów, by się pośmiać. W „Kinie moralnego niepokoju” jest też absurdalnie – bo jak można inaczej mówić o czasach, gdy nagromadzenie absurdalnych zdarzeń było tak imponujące? Ale jest też ton poważny, gdy pojawiają się pytania, co dalej i jak teraz żyć? Co się stało z wartościami, które kiedyś uznawane były za nienaruszalne? Czy są już jedynie przeszłością, czy też może konieczne jest ich po prostu reinterpretowanie w kontekście dzisiejszych wyzwań i obecnej świadomości społecznej?
Spektakl prezentuje różnorodne estetyki oraz mieszankę stylów, co na początku może wywoływać pewne niejasności i trudności z odnalezieniem się w tak konstruowanej poetyce. Kostiumy odnoszą się do czasu PRL-u, doskonale podkreślając jego specyfikę. Nieco trącą myszką i przez to są przezabawne. W dekoracjach widoczne jest upraszczanie motywów wizualnych, co jest inspirowane twórczością krakowskiego artysty Tomasza Kręcickiego (który maluje proste przedmioty dnia codziennego, nadając im niezwykły status, jakby przywracając utracony szacunek). Swoim symbolizmem, będącym punktem wyjścia do pokazania całej scenografii, spektakl nawiązuje także do eksperymentalnego filmu z 1985 roku autorstwa Józefa Robakowskiego – artysty działającego w obszarze sztuki współczesnej. Robakowski w swoim filmie uchwycił ruch uliczny i monotonnym, choć intensywnym, a wręcz przerażonym głosem komentuje go: przejeżdżające (dla ówczesnych ludzi zapewne bardzo szybko) ulicą samochody, mijających się przechodniów, czy tłum ludzi poruszających się na tle czerwonej ściany i uciekających przed ulewnym deszczem. Fragment filmu, przedstawiający biegnące postaci na tle czerwonej ściany, został wykorzystany w spektaklu jako element dekoracji.
Inscenizacja świetnie bawi się peerelowską mentalnością. Trochę jak w kabaretach z tamtych czasów parodiujących znanych polityków i ówczesne, ospałe społeczeństwo. Kabarety, pełne zabawnych dialogów, otwarcie kpiły z konkretnych osób lub wyśmiewały nasze typowe wady narodowe. Wszystko to odbywało się w radosnej atmosferze, przypominając trochę puszczanie oka do widza – ci, którzy byli świadomi kontekstu, z łatwością odnajdywali przesłanie. Spektakl Nowego Teatru świetnie operuje tym satyrycznym narzędziem.
Inną, zupełnie odmienną estetyką jest nawiązanie spektaklu do kina moralnego – trudnego i melancholijnego kina polskiego z lat siedemdziesiątych i początku osiemdziesiątych. To medium poruszało trudne tematy egzystencjonalne, opisywało zmiany społeczno-ustrojowe i wpływ polityki na społeczeństwo – szczególnie na rozprzestrzeniające się kombinatorstwo, szukanie łatwych dróg na przeżycie i degradację relacji społecznych.
Te wszystkie style i tematy zostały połączone w spektaklu, dając wrażenie zderzenia różnych jakości. Całość spaja postać, która komentuje obserwowane sytuacje z perspektywy ekologii i zdrowej, prostej codzienność. Przechadza się wokół ludzi z siekierą, albo siedzi i obserwuje otaczający świat. Czasami jest zaczepna, czasami niezdarna i śmieszna. Ten samotny bohater-idealista to osoba Waldena – bohatera książki Henry’ego Davida Thoreau „Walden, czyli życie w lesie”. Książka Thoreau, opisująca autentyczne doświadczenia z połowy XIX wieku, jest rodzajem dziennika dokumentującego proste życie i jednocześnie manifestem wychwalającym powrót do natury. Spektakl Nowego Teatru czerpie z tej pozycji inspirację do zadawania pytań o naszą przyszłość w skali globalnej.
Jak każdy okres historyczny, to, co się działo w czasach PRL, nadal wywiera wpływ na naszą rzeczywistość. Historia wciąż się w nas odbija. Obecnie, gdy możemy patrzeć na minione czasy z dystansem i równocześnie stajemy w obliczu nieprzewidywalnych zmian teraźniejszości, mamy szansę spojrzeć na sens życia z szerszej perspektywy. Kiedyś egzystencja biegła swoim rytmem, a historia często nas porywała. Dziś próbujemy świadomie kształtować życie i wychodzić ku niemu naprzeciw. Jesteśmy świadomi zagrożeń. To wielka szansa, ale też odpowiedzialność. Poszukujemy, zadajemy pytania. Być może na niektóre z nich nie ma prostych odpowiedzi. Albo jeszcze teraz nie są one nam dostępne. Ale wciąż szukamy. Ten spektakl pięknie ukazuje proces poszukiwań, w ciekawy sposób zestawiając różne estetyki i jakości. Nie po to, aby gloryfikować jedyną właściwą drogę, lecz po to, aby nas pobudzić do refleksji nad pytaniem: „i co dalej”, „jak dobrze żyć”?