EN

20.12.2013 Wersja do druku

Taka sprawa...

"Tylko nie pisz nazwisk, bardzo cię proszę". Kiedy zeszłej zimy pisałem felieton o dyrektorach, starając się unikać nazwisk, bez większego trudu odkryto bohaterów mojego zainteresowania. Tym razem postaram się mocniej ukryć tożsamość dramatis personae - pisze Bartłomiej Miernik w felietonie dla e-teatru.

W tym tygodniu o sprawie, która co jakiś czas wypływa w rozmowach mocno kuluarowych, raczej szeptem podawana, raczej nad ranem. Niekiedy jednak o procederze, o którym za chwilę, piszą mi reżyserzy w poufnych mailach, rozpalonych do czerwoności od emocji. Mówi mi reżyserka młodego pokolenia, że zaproponowała jednemu z dyrektorów teatralnych adaptację polskiej książki, poczytnej, nominowanej do Nike pisarki. Dyrektor to jednego z bardziej nagradzanych obecnie teatrów, takiego co to poczynił w ostatnich latach jakościowy skok o kilka poziomów. Dyrektor spotkał się z reżyserką, ustalili, że podsuniętą literaturę przeczyta. A potem już wesoło nie było. Reżyserka dowiaduje się, że dyrektor książkę, owszem, przeczytał, nawet dwie i... zaproponował wystawienie tej prozy innemu, bardziej znanemu reżyserowi średniego pokolenia. Reżyser pomysł przyjął. Dyrektor, mimo iż niewiele ma pieniędzy na produkcje w 2014 roku, tę na pewno wyprodukuje, co n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Bartłomiej Miernik

Data:

20.12.2013

Wątki tematyczne