Felieton Bartka Miernika "Taka sprawa" napawa mnie smutkiem bezbrzeżnym. Jest kolejnym dowodem na postępującą tabloidyzację teatralnej debaty, pełnej insynuacji, złośliwości i hejterstwa, czynionych w myśl partykularnych interesów prywatnych i politycznych - pisze Piotr Ratajczak, reżyser, dyrektor artystyczny Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu.
Tak, to ja, Piotr Ratajczak, jestem bohaterem pierwszej części ostatniego felietonu Bartka Miernika. Postanowiłem upublicznić i odkryć tę "starannie" zamaskowaną przez autora tajemnicę (co też uczyniłem natychmiast w licznych rozmowach z ludźmi teatru, na portalu społecznościowym i co czynię dziś na łamach e-teatru) z dwóch co najmniej względów. Po pierwsze, nie bawią mnie pseudoanonimowe donosiki tak chętnie stosowane przez autora ("pewien dyrektor", "pewien zdolny młody reżyser" "pewien aktor" itd.) zawierające liczne aluzje, złośliwości, insynuacje ekscytujące potencjalnych odbiorców ("o kim mowa ?!"). Po drugie, upubliczniam się, bo zostałem oskarżony o kradzież i potraktowany, w moim mniemaniu, niesprawiedliwie i krzywdząco. Kiedy zostałem zaproszony do objęcia stanowiska dyrektora artystycznego teatru, mając za sobą kilka lat reżyserskiego doświadczenia, rozmów z dyrektorami, proponowania realizacji, założyłem sobie, iż moim obowiązk